Dziś miało nie wiać. Prognozy jednoznacznie dawały do zrozumienia, że w sobotę więcej frajdy będzie z opalania, niż z latania. Jednak życie ma swoje plany.
Od samego rana wiatr przekraczał dziesiątkę. Pogoda do rozegrania zawodów okazała się świetna, jednak wczoraj zostały one odwołane, a w zasadzie przesunięte na następny dzień. Pozostało więc nam wykorzystać panujące warunki aby przypomnieć sobie, jak się lata przy silnym wietrze.
Na górze szybowcowej stawili się dwa Darki, Karol, Rafał, Kamil, Piotrek i ja. Karol praktycznie pierwszy raz ujeżdżał swój nowy nabytek – Ascota. Darek Nanowski przyjechał ze Stingerem, Darek Dudzik z Ascotem, Kamil ze Singerem i Dingo, Piotrek ze Starlingiem, a ja z Tangą. Wszyscy mieliśmy ochotę na ostre F3F-owe latanie. Piotrek pierwszy raz latał na bramki i chociaż jego model daleki był od sportowych konstrukcji Vojtiska, to dawał z siebie wszystko. Za to należą mu się brawa.
Stinger Kamila na tle góry z naszego logo – Śnieżki
Latanie było naprawdę ostre. Silny wiatr dawał sporo frajdy, ale wymagał też dużego skupienia od pilotów. Na plus działał kierunek wiatru, który dymając prosto w zbocze niósł ze sobą dosłownie minimalne turbulencje. Emocje, które na towarzyszyło w czasie lotów to pomieszanie euforii i pazerności. Każdy chciał więcej i szybciej, a im szybciej, tym bardziej chciał więcej.
Muszę przyznać, że bardzo żałowałem wczorajszej decyzji, o przesunięciu zawodów. Warunki świetne, ciepło, wiatr, tylko zawodników nie ma…
Bogusław
ps. Artykuł jest publikowany bardzo późno, pół roku po tamtych wydarzeniach. Jednak zdecydowałem się na publikację, bo odkryłem w swoim przepastnym archiwum zdjęcia z tamtego dnia. Oto one:
[galleryview id=77]
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.