kwi 052013
 

Długo zastanawialiśmy się, czy w ogóle pojechać. Prognozy słabe, zimno. Obawialiśmy się, że pojedziemy tylko zmarznąć i tyle. Do wyjazdu przekonał nas jednak Jiří z Czech. Na pewno zawody zostaną rozegrane, „bude foukat” powiedział – no to jedziemy.

Do wyjazdu szykujemy się w ostatniej chwili. Pobudka w piątek o 2:30. Trzeba coś zjeść spakować wszystkie graty. Najpierw jadę po Kamila, a potem razem wyruszamy do Rafała. Gdy jesteśmy już wszyscy wyruszamy w drogę. Przed nami około 4 godzin jazdy krętymi drogami górskiej partii Czech.

Kiedy docieramy na miejsce jest już jasno. Na parking wjeżdżamy jako jedni z pierwszych. Na miejscu w Skleniku jest już jednak załoga z Czech. Witamy się serdecznie. Nie widzieliśmy się przecież blisko pół roku. Wchodzimy do środka i zamawiamy herbatę. W międzyczasie przybywają następni zawodnicy. Niedługo otwarcie zawodów.

Filip Kalenský wita przybyłych zawodników

Zawody Raná Open 2013 zostały zorganizowane przez Association of Modellers of Czech Republic i Aeromodelling Club Horní Branná, które reprezentował Filip Kalenský. Przybył też reprezentant FAI pan Tomas Bartovsky. Na na otwarciu zawodów dowiedzieliśmy się, że w obecnej chwili wiatr jest za słaby na rozpoczęcie zawodów. Komunikaty będą podawane co godzinę – więc czekamy i rozmawiamy.

W Skleniku jest bardzo gorąco. wychodzę na zewnątrz, a tu jest chłodno. No to nieźle – myślę sobie. Jak tak będzie dalej to nie dość, że nie polatamy, to jeszcze zmarzniemy jak jacyś idioci. Około południa nadchodzi wreszcie wiadomość , że wieje wiatr umożliwiający rozpoczęcie zawodów. Filip Informuje nas też, że udajemy się na inna górę – Písečný vrch, która jest oddalona od Rany o około 5km na północny zachód. Góra ta jest o wiele niższa od Rany, jest też obła i porośnięta częściowo krzewami i drzewami. Najlepszy kierunek to północny wschód, zbocze tam jest czyste od roślin, płaskie i  szerokie. Teraz czeka nas krótka wspinaczka na ten „pagórek” i przygotowanie do lotów. Jest chłodno, a wiatr potęguje odczucie zimna. Ubieramy się bardzo ciepło i ruszamy.

Wejście na górę zajmuje nam około 10 minut. Na szczycie jest płaskowyż poprzecinany płytkami rowami i porośnięty tu i ówdzie drzewami. W powietrzu tłok. Lata chyba z siedem modeli. Na środku placu do lądowania olbrzymi granitowy głaz wystający na pól metra woła „traf mnie” :). Wszyscy więc starają się lądować przed lub za nim, a niektórzy nawet nad! Wiatr ma w miarę stabilny kierunek i powoli narasta. Nie znaczy to, że wszyscy mieli takie same warunki. Rozpoczynamy loty.

Kolejki idą bardzo powoli. Pierwsze koło zajęło na 2,5 godziny. Rozrzut czasów jest bardzo duży, od 55,5 sek. do aż 107,6. W trakcie klotów sa przerwy spowodowane brakiem wiatru oraz stosunkowo duz liczba powtórek. Mi w ogóle nie udało się wystartować i na dzień dobry złapałem 0. To następstwa pośpiechu i braku przygotowania z mojej strony. Jestem przybity, chociaż ze wszystkich w zasadzie stron odczuwam sympatię. Kamilowi też nie poszło za dobrze, czas 81.6 był poniżej średniej. Najlepiej poszło natomiast Rafałowi, który zakończył lot po 73,5 sekundach. Najlepszy był Václav Bláha, który wynikiem 55,5 pokazał, że w tych warunkach można latać poniżej 60 sekund.


Lukas Laubatz ląduje „nad” kamieniem

Po zakończeniu pierwszej rundy jesteśmy proszeni na odprawę. Widząc co się dzieje organizatorzy postanawiają wydłużyć czas lotów do godziny 19, aby rozegrać maksymalnie dużą liczę kolejek. Na szczęście wiatr pomoże to zrealizować i będzie wiał coraz mocniej.

W drugiej kolejce wyniki są o wiele lepsze. Coraz więcej wyników poniżej 70 sekund. Najlepiej jednak poleciał Peter Kowalski, który w pięknym stylu zrobił 52,3sek. Rafał zanotował nieduży progres, natomiast Kamil zaczął doganiać Rafała. Ja miałem najgorszy czas w kolejce 85,7.

W trzeciej kolejce szczęście uśmiechnęło się do Kamila, który palną 61,6. Rafałowi nie szło coś i widać było że się denerwuje. Znowu ma czas powyżej siedemdziesiątki, a ja tradycyjnie na końcu kolejki. Najlepszy lot należał do Thorstena Folkersa – 51,2.

W czwartej rundzie Kamil powtórzył swój wynik, Rafał dalej latał w granicach 70 sekund, a ja tym razem niewiele poniżej. Ta runda też należała do Thorstena Folkersa – 51,9.

Przed 19 wracamy do hotelu, chociaż loty jeszcze trwają. W hotelu Union humory nam dopisują. Potem idziemy coś zjeść i, jak się okazało, znalezienie jadłodajni po godzinie 20 może być problematyczne. Ulice są już wyludnione, a większość takich miejsc jest już zamknięta. Z knajpki, gdzie jedliśmy w zeszłym roku kelner kieruje nas do baru z kebabem. Dopiero tam napełniamy puste żołądki i wcale nie żałujemy, że tak się stało. Każdy znalazł coś dla siebie i dzień kończymy  w dobrych nastrojach.

Oto wyniki po pierwszym dniu zawodów Rana Open 2013 day 1

Bogusław

[galleryview id=139]

Raná Open 2013 dzień 2

  2 komentarze do “Raná Open 2013 dzień 1”

  1. Czyżby „Leśne dziadki latały w gównianych warunkach”

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.