Loty w Jeżowie Sudeckim osiągają czasami wysokości nieosiągalne w innych miejscach. To miejsce to przecież „Kopalnia Diamentów”
Na dziś od dawna zapowiadany był wiatr z południa. Każdy więc tak próbował sobie ustawić robotę, aby uszczknąć coś od szczodrej natury. W najlepszej sytuacji z nas jest Rafał, który po obronie pracy ma wakacje i jak tylko jest okazja zaraz melduje się na górze. Dlatego nikt nie był zdziwiony, gdy Rafał miał już pustą baterię, kiedy Kamil i ja dopiero składaliśmy swoje ptaki. Rafał tego dnia pobił swój rekord wysokości. 337 metrów wysokości względnej robi wrażenie. Jeśli uwzględnimy jeszcze, że Rafał latał na przedpolu, to możemy się pokusić o spekulację, że latał ponad 4oo metrów nad poziomem terenu!
Zarejestrowana wysokość robi wrażenie
Kamil i ja nie mieliśmy już tyle szczęścia, choć i tak było nieźle. Termikę gdzieś wywiało i pozostała nam tylko fala, jednak jak już ta termika przychodziła, to była tak ogromna, że nad całą górą było duszenie. Jak więc jeśli nie załapałeś się do komina, to trzeba było uciekać ze strefy duszenia i walczyć o przetrwanie.
Następnie warunki testował Kamil. Jego Stinger nie dał rady poszybować już tak wysoko, jednak i tak wydawał się malutki. Kiedy nurkował model wydawał cieniutki świst, który cichł dopiero kiedy model się od nas oddalał. Zabawa na całego. Pięć minut wznoszenia pozwoliło osiągnąć wysokość, z której model nurkował kilka sekund. Dawno już tak nie było.
W między czasie obecni na stoku góry szybowcowej geodeci wyznaczają nam 100m na południowym stoku, za co serdecznie dziękujemy. Po Stingerze kolej na moją Tangę. I tak samo jak poprzednio winduję się do góry, by po chwili spaść na krawędź jak jastrząb. Kiedy przychodzi duszenie błąkam się daleko po przedpolu i w końcu znajduję unoszącego się bąbla. Model dosłownie niknie w oczach i po kilkunastu sekundach znów zaczynam nurkowanie. 9 zakrętów i znów do przodu i do góry. Całkiem fajnie.
Sławek za sterami Stinga
W tym dniu mieliśmy też gości spoza Jeleniej Góry. Sławek przyjechał do nas z Świdnika ze Stingiem i dwoma kolegami z Lublina. Ponieważ Sławek jeszcze tym modelem nie latał poprosił nas o pomoc w sprawdzeniu modelu. Zajął się tym Rafał i po niewielkich korektach ustawień radia oraz sprawdzeniu wychyleń i s.c. model gotów był do przewietrzenia. Jak każdy model od Vaska Sting zachowywał się bardzo poprawnie i przewidywalnie, nie było z nim żadnych problemów w trakcie lotu, dlatego też po chwili Rafał przekazał radio w ręce Sławka i ten kontynuował lot już do końca.
W gronie przyjaciół czas leci bardzo szybko. Po 16 loty zakończył Rafał, a reszta pół godziny później. To była bardzo fajna odskocznia od codzienności, a teraz trzeba wracać do pracy.
Bogusław
[galleryview id=149]
2 komentarze do “Wysokość nieosiągalna”
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.
Po austriackiemu, to lubię. A 337 to żaden mój rekord – chyba, że w przeciągu tamtego tygodnia 🙂
Będziemy śledzić Twoje loty, a może założymy księgę rekordów?