maj 152013
 

A nawet bardzo ostro było dzisiaj na Górze Szybowcowej.  Na pierwszy rzut oka warunki porównywalne to tych z zeszłego tygodnia, ok. 15-18m/s. Momentami kierunek wiatru minimalnie obracał się do południowego wschodu i powstawały potężne rotory od lasu dodające sporo adrenaliny.

Przyjechałem równo ze Sławkiem, następnie pojawił się Gerard, Bogusław  i Marcin. Przy hangarze pojawił się też Darek Nanowski, który nam dzielnie kibicował i chyba sam tęskni trochę za lataniem.

Zbocze pracowało niesamowicie. Wznoszenia pionowe przekraczały 8m/s, więc było się z czego szybko wykręcić. Darek śmiał się, że zdobywamy kolejne diamenty. Silna termika oraz jeszcze silniejsza turbulencja wymagały pełnego skupienia oraz pełnego dobalastowania z mojej strony. Sławek określił swoje pierwsze loty dzisiaj jako walkę o przetrwanie. Radził sobie bardzo dzielnie słuchając cennych wskazówek ze strony Darka.


Sławek pilotuje Stinga

Bogdan zaliczył spektakularnego korka z trzystasześćdziesiątką, który spowodował u wszystkich zatrzymanie oddechu. Na szczęście był stosunkowo wysoko i wyprowadził model tuż nad ziemią. Małe Starlingi Marcina i Gerarda śmigały aż miło nic nie robiąc sobie z napotkanych  powietrzu koziołków. Wiaterek zelżał do 10m/s a turbulencja zniknęła, zrobiło się lajtowo.

4 godziny w zupełności wystarczyły. Trzeba naładować akumulatory, bo jutro ma wiać jeszcze mocniej a już teraz słychać wszystkie nieszczelności w moim domu 😉

Kiedy ja ze Sławkiem zjechałem do domu reszta chłopaków przebazowała się na Srebrną. Wiatr był generalnie południowo wschodni, i ta górka dobrze wystawiona jest na ten kierunek. Poza tym miało pojawić się też dwu uczniów, więc zbocze to było dla nich odpowiedniejsze.

Po rozpakowaniu się w nowym miejscu pierwszy w powietrze wzbił się Gerard. Warunki były lajtowe, gdyż na całym przedpolu nosiło jak trzeba. Jego Starling nie robił co prawda spektakularnej góry, ale woził się jak dorożka, bardzo przewidywalnie. Marcin miał małe problemy przedstartowe. Wchodząc na górę wypadły mu śruby do mocowania płata i musiał iść po zapasowe do domu. Jak na ironię te zagubione znalazł ponownie wchodząc na górę.

W tym czasie Bogusław przemierzał już przestworza. Jego Tanga pociskała nad Jeżowem z bardzo lubianym przez modelarzy świstem. Kiedy nad zboczem pojawia się dodatkowo termika to jak to mówi Kamil „mało nie rozerwie modelu”. Bogdan kilka razy ląduje na fali utworzonej na naszym południowo-zachodnim „cyplem”. Wysokości, które tam osiąga też robią wrażenie.Potem znowu pikowanie z gwizdem i znów do góry. Przednia zabawa.

Od czasu do czasu kontem oka widać, jak na południowym zboczu Góry Szybowcowej coś błyska. To Stinger Kamila który jako ostatni pojawił się w Jeżowie. Teraz ma zbocze tylko dla siebie i przez ponad godzinę jego model błyska nad szczytem góry, pojawiając się to z lewej, to z prawej strony. Fajny widok. Kamil zawsze deklarował, że przed zawodami nie lata, ale widać warunki były tak dobre, że zmienił zdanie.

Teraz kolej na Marcina, który wywija zakręty jak stary. Zna to zbocze najlepiej z nas i dokładnie wie jak ono pracuje. Jego Starling nawet pogwizduje od czasu do czasu.

Po 18 dojechał do nas Leszek z asystentem. I jak przystało na asystenta, ten dzielnie dźwigał model i aparat fotograficzny Leszka. Fajne wejście 🙂 Ale do rzeczy. Leszek samodzielnie w tym roku jeszcze nie latał. Choć kupił od Bogusława Juniora S jakiś czas temu, to przelatał nim zaledwie kilkadziesiąt minut raczej w słabych warunkach. Dziś pierwszy raz będzie leciał sam, bez kabla trener-uczeń. Boguś sprawdził model jeszcze na ziemi. Po oblocie twierdził, że wychylenia steru wysokości zbyt małe, co nie przeszkadza w lataniu, natomiast przy lądowaniu może stanowić problem. Teraz kolej na Leszka.

Jego pierwszy samodzielny lot przebiegał zaskakująco gładko. Bez żadnych sensacji i wpadek. Zakręty wykonywał poprawnie, choć ewidentnie widać było brak nalotu i doświadczenia. Jednak cały lot należy zaliczyć do udanych i trzeba powiedzieć, że jeżeli Leszek będzie częściej latał, to będą z niego ludzie. Ponieważ wiatr był dość silny nad lądowaniem panował już Boguś. Tego dnia Leszek wykonał jeszcze kilka 10min lotów. To był dla niego bardzo udany dzień.

Kiedy schodzili w dół słońce skryło już Jeżów Sudecki w cieniu Srebrnej. Wszyscy zacieramy ręce, bo jutro ma być jeszcze lepiej.

Rafał.

[galleryview id=151]

  Jeden komentarz do “Na południu bez zmian – ostro”

  1. Dzień na Srebrnej zakończony pozytywnie ale nie byliśmy tam ostatnimi gośćmi. Na końcu ok 20.00 pojawił się tam Jarek ze swoją Sky Lady i ……. też latał. Wróżono mu że będzie model z drzew ściągał ale dał radę i zaliczył kilka bardzo udanych lotów i lądowań, biorąc pod uwagę 20 m/s i że latał Sky Lady to dobry wyczyn.
    Oby tak dalej.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.