lip 062013
 

Kilka dni temu zadzwonił Robert, że w Bolesławcu już mu się nudzi latanie i w sobotę przyjedzie do nas do Jeżowa. Mówię wpadaj, chętnie razem polatamy.

Tego dnia na wiatr nie było co liczyć, marne 2 metry z północy. Wykonałem kilka telefonów, co by było nas więcej. Pierwszy przyjechał Gerard, po nim ja i Marcin. O 15 pojawił się Robert oraz Bartek z Bolesławca. Chłopakom towarzyszyły ich dziewczyny. Przyjechał też Krzysiek z synem oraz Kamil. Ostatni zameldował się Jarek – on nigdy nie odpuszcza 🙂

Na północnym zboczu Bartek uczył swoją dziewczynę latać Alulą i wspólnie próbowali łapać noszenie.  Jarek też szukał szczęścia Easy Gliderem. Chłopakom udało się co nieco wykręcić i nawet sobie polatali. Dla mnie to nie warunki. Wolałem popiłować MVVS’a. Marcin wraz z Gerardem ESA’mi polowali na styropianowy słupek. Zabawa jest przednia, a ja w przerwie między lotami Zlinem dołączam do nich z moim kombatem. Robert natomiast do późna w nocy składał swój nowy śmigłowiec KDS’a, by oblatać go u nas. Podobnie jak ja jest fanem spalinówek i zaraz po śmigłowcu w górę wzbija się Tachikawą, taki przerośnięty ESA zwany dorosłym kombatem. Nie ma jak spalina. Kiedyś się jeździło na zawody wypalić trochę metanolu.

Dzień sobie mijał, każdy wylatał się do woli (paralotniarze również), no może oprócz Kamila. On ostatnio preferuje wyjazdy na latanie bez modeli. Marcin na koniec trenował akrobację Infineonem, zwanym ostatnio przez niego balonem, wszak potrafi latać bardzo wolno, prawie w miejscu. Bartek ulotnił jeszcze blejżykowego szybowca. O 19 rozjechaliśmy się do domów. Czy jutro uda się polatać w Niedamirowie?

 

Rafał.

 

[galleryview id=172]

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.