Skrót WNW wszyscy dobrze znamy. Można go też rozwinąć jako „Niedamirów w niedzielę”, co to wcale nie oznacza, że wiatr wiał z północnego zachodu.
Poprzednie dnia, w sobotę, byłem całkowicie wyeliminowany latania. Moja córeczka właśnie świętowała 7 urodziny, więc wszyscy byliśmy zaangażowani w przyjęcie urodzinowe. Jednak następnego dnia całe przedpołudnie miałem wolne. Długo się wahałem, ponieważ w całej kotlinie wiatru było jak na lekarstwo. Kiedy poranne słoneczko zakuło mnie w oczy postanowiłem, że czas najwyższy odwiedzić Niedamirów. Tuż przed wyjazdem dołączyła do mnie cała moja rodzina, gdyż też postanowili spędzić czas na świeżym powietrzu i choć mieli swój plan spędzania wolnego czasu, to wyruszyliśmy razem.
Do Niedamirowa dotarliśmy koło 9. Przywitał nas zawsze miły gospodarz, który od dawna był już na nogach. Wypakowałem z auta, co potrzebne, porozmawiałem chwilę i ruszyłem pod górę. Po drodze rozglądałem się po okolicznych drzewach i im wyżej byłem, tym bardziej byłem zadowolony. W czasie tej drogi co chwilę odzywał się telefon, gdyż chłopaki chcieli wiedzieć, jakie warunki są na górze, i czy „opłaca się” im przyjechać, czy nie. najpierw dołączył do mnie Gerard ze swoją Barakudą, potem dwóch kolegów z Czech. Ostatecznie listę chętnych do latania około 12 zamkną Darek ze swoim Stingerem, ale o tym dalej.
Kiedy dotarłem na górę, byłem bardzo zadowolony. Po całych 2 tygodniach, gdy w kotlinie powietrze słabo się przemieszczało byłem wniebowzięty, że wreszcie czuję powiew wiatru na twarzy. Dawno nie byłem w tym miejscu, które niestety trochę zarosło przez ostatni rok. Zwłaszcza po prawej stronie zbocza krzaki i samosiejki wystrzeliły do góry zasłaniając cała prawą stronę zbocza i zmuszając mnie do pilnowania wysokości minimalnej. Wiedziałem jednak, że na górę przyjedzie Darek, więc poprosiłem go, aby wziął odpowiedni ekwipunek do pielęgnacji stoku.
Złożyłem swój model, sprawdziłem nadajnik i wypuściłem model z ręki. Ten bez problemu utrzymywał się w powietrzu z niewielkim balastem. Wreszcie wolność! Można wozić się tam i nazad. Wiatr osiągał oszałamiające 3 m/s, ale na tej górze to całkiem nieźle. Jednak o zyskaniu jakiejś kosmicznej wysokości można było tylko pomarzyć. Kiedy wykonuję pierwsze loty kątem oka widzę wspinającego się na górę Gerarda. Po wykonaniu kilku powitalnych kółek na łąką, zaczynam szukać miejsc, w których można zyskać kilka metrów wysokości. Niestety nie jest to proste. Termika jest jeszcze bardzo słaba, a siła wiatru nie powala. Po kilku minutach ląduję i witam się z Gerardem. Chwila na podziwianie krajobrazu i łyk wody.
Po krótkim odpoczynku do lotu szykuje się Gerard. Składa swoją Barakudę i wprowadza ostatnie poprawki w ustawieniach. Po krótkim instruktażu, czego można oczekiwać od góry, startuje. Niestety pierwszy lot nie trwa zbyt długo i po kilku zakrętach Barakuda bezpiecznie ląduje na bocznej łące. Zbocze to idealnie nadaje się do nauki latania. Ma mnóstwo miejsca do lądowania za plecami, a gdy warunki osłabną bez problemu można wylądować na łące z boku stanowiska startowego, która wspina się pod górę prawie od podstawy. Nawet tracąc kilkadziesiąt metrów jest gdzie bezpiecznie wylądować.
Wspólne bezkolizyjne loty z kolegami z Czech
W międzyczasie z lasu wyłaniają się cztery postacie. To koledzy z Czech przyszli na nasz stok z sąsiednich Horních Albeřicich, aby dołączyć do nas ze swoimi modelami. Modelarzom dzielnie towarzyszyły ich małżonki. Po Gerardzie przyszła ich kolej na starty. Ich elektryki z termika na pstryczek błyskawicznie zyskują na wysokości i wysoko wożą się w termice, która tam jest nieco lepsza. My zaś jednocześnie latamy naszymi modelami na wysokości twarzy. Jest bardzo przyjemnie i bezkonfliktowo. W miedzy czasie rozmawiamy i oglądamy nasze modele. Czesi bez pudła rozpoznają producenta naszych modeli, Vaclava Vojtiska.
Około 12 dociera do nas Darek. Pomiar wiatru wskazuje 2÷3,5 m/s. Po krótkim odpoczynku składa Stingera i… Gdzie jest magnes? Okazało się, że w ferworze pakowania Darek nie zabrał magnesu do włączania modelu. Całe szczęście, że nasz Czeski kolega miał taki magnes – uwaga – przyklejony do kabinki. Darek mógł wreszcie włączyć model i rusza w powietrze. Stinger ładnie wybiera zakręty i idealnie chodzi za ręką. Darek jest bardzo zadowolony. Latamy na zmianę my i Czesi. Kiedy wiatr zaczyna się nasilać, Gerard kolejny raz wypuszcza swoją Barakudę. Tym razem model bez problemu utrzymuje się w powietrzu. Były nawet momenty, że jego model zaczynał szumieć, przecinając powietrze. Po wylądowaniu Na twarzy Gerarda pojawił się uśmiech.
Lataliśmy na zmiany do końca czasu, jaki przeznaczyliśmy sobie na nasze hobby. Pierwszy na dół zszedł Gerard, potem wycofali się Czesi, przed 15 u stóp góry czekała na mnie moja rodzina, a na placu boju pozostał sam Darek. Już dawno nie miałem frajdy z latania w takich lajtowych warunkach i choć nie było huraganu, który urywa łeb, wracam bardzo zadowolony. Zbocze też przybrało bardziej „czysty” wygląd. Kiedy schodziłem z góry wiatr nasilał się, aby osiągnąć zapowiadane 5 m/s. Żal wracać do domu, ale obowiązki wzywają. Mam nadzieję, że Darek też się dzisiaj nalata.
Bogusław
[galleryview id=173]
A oto filmik nakręcony komórką przez Gerarda
http://www.youtube.com/watch?v=ZhXEkO6HttI
2 komentarze do “NWN – Niedamirów w niedzielę”
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.
Przesyłam filmik z Niedamirowa:)
dzięki 🙂