lip 192013
 

Dziś zgodnie z prognozą pogody powiało 5m/s z kierunku północno zachodniego. Miałem nadzieję na zakręt, lecz chwilowe odchyłki skutecznie utrudniałyby bimbanie. Wylądowałem więc na naszym najbardziej uniwersalnym zboczu zachodnim. Niestety – zakręt nie lubi odchyłek. Ale jak się za chwilę okaże lubi przyciągać modele.

Jadąc na zbocze z Jeleniej Góry widzę model, myślę Gerard lata Barakudą. Pędzę na górę i nie mylę się. Parkuję auto i owszem – Barakuda w całej okazałości. Jednak moją uwagę przykuł znajomy mi kadłub. Tak jest, Gerard nareszcie  przywiózł na górę swojego Ascota. Model wymagał jeszcze doładowania akumulatorów. W międzyczasie Gerard startuje Barakudą a ja rozkładam Dingo. W powietrzu rewelacji nie ma. Barakuda po kilku zakrętach ląduje. Dingo też zbytnio nie chce latać. Jakieś dziwne to dzisiejsze powietrze.

W końcu przychodzi czas na Ascota. Ostatnia kontrola, wszystko pięknie. Wyrzucam model, sekunda, dwie i Gerard krzyczy – Nie reaguje! Serca nam się zatrzymały. Model pochyla się w prawo poddając się wiatrowi i w łagodnym zakręcie oddala się od nas. Nic nie możemy zrobić, tylko patrzeć… Model z wiatrem leci w stronę wyjazdu z pola, prosto w stronę zakrętu. Leci to mało powiedziane, szedł jak przecinak. Końcówką prawego skrzydła zahacza o trawę i znika. Biegniemy. W głowie czarne myśli. Ascot był chyba sterowany jakimiś wyższymi mocami, bo wycelował  w metrową trawę, między ubitą drogą a 3 metrowymi krzakami.  Trawa zachowała się jak puch, który zamortyzował  to ekstremalne lądowanie i nie pozwoliła szybowcowi dotknąć ziemi. Normalnie fart sezonu. Dwuosobowa komisja badająca takie przypadki jednogłośnie stwierdza wadliwy odbiornik. Przed chwilą jeszcze działał. Mało tego, przeszedł wcześniejszy test zasięgu przeprowadzony przez Gerarda. Po zmianie odbiornika na nowy i ponownej kontroli model startuje drugi raz. Wszystko działa jak należy. Model trafia w silny komin i raz dwa robi górę. Pilot jest zachwycony, w końcu może pogwizdać modelem w rasowym stylu.


Gerard z Ascotem po pierwszym lądowaniu

Nie ma to jak bezpośrednia przesiadka z drewniaka. Różnica jest odczuwalna natychmiastowo. Barakuda szybko ląduje w bagażniku 😉


Drobne poprawki przed drugim lotem

Przed kolejnym lotem wprowadzamy małe poprawki. W międzyczasie przyjeżdża Kamil, zaraz po nim Bogdan ze swoim Ascotem. Ja pobujałem się trochę Dingiem ale ten dzień należał do Ascotów. Chłopaki jeden za drugim trafiali w wyśmienite warunki. Niestety, gdy warunki zaczęły robić się bardzo fajne ja już musiałem zjeżdżać z góry. Zobaczyłem jeszcze jak Gerard wykonuje Ascotem piękną beczkę na znak swojej radości i zadowolenia z nowo oblatanego modelu 🙂

Rafał.

[galleryview id=181]

 

  2 komentarze do “Stresujący oblot Ascota”

  1. Gratulacje dla kolegi Gerarda . Po dość długim hangarowaniu kolejny z bolidów f3 doczekał się oblotu w rękach nowego właściciela . Takim sposobem już prawie każdy ma model który miałem w rękach 😉 Cieszę się że służą dalej i cieszą nowych właścicieli .:)

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.