paź 192013
 

Dziś odbędą się ostatnie w tym sezonie zawody u naszych sąsiadów Czechów. Zawody Ještědský Pohár organizuje LMK Liberec

Od wczoraj Kamil z Rafałem kierują w moją stronę błagalne spojrzenia. Kamil ma nadal niesprawne auto, a samochód Rafała w zasadzie nie nadaję się na wyjazd dalej niż do Biedronki. Ja natomiast dopiero późno w nocy zdecydowałem się jechać. Wysyłam SMS-em informację do chłopaków, o zbiórce 5:30 i idę spać. Budzik zadzwonił jakoś bardzo szybko, ale wstaję. Biorę telefon do ręki i widzę nieprzeczytany SMS od Rafała z 2:10 – „Co tak wcześnie, daj pospać”. Patrzę tępo na zegarek i staram się myśleć, ale mój mózg chyba jeszcze śpi. No tak. Wybieram się godzinę za wcześnie. Odsyłam informacje, że mają jeszcze godzinę, ale sam już spać nie mogę. Kręcę się po domu i czekam, kiedy wreszcie minie 6 rano, a czas biegnie niemiłosiernie powoli…

Po wpół do szóstej zajeżdżam do Kamila, który z całym rynsztunkiem czeka pod domem. Po chwili jedziemy już do Rafała, który wychodzi z domu, kiedy podjeżdżam pod jego blok. Po kilki minutach jesteśmy już w drodze. Droga nie jest przyjemna. Przymrozek sprawia, że mgła spowijająca całą kotlinę osiada na drodze i momentalnie zamarza. Jest ślisko. Jedziemy bardzo powoli i chociaż nie jest to daleko, to gdy dojeżdżamy na miejsce czuję zmęczenie drogą. Na parking w Záskalí docieramy prawie na końcu, ciężko zaparkować auto. Dawno nie było tylu zawodników na zawodach.


Filip wychowuje kolejne pokolenie modelarzy

Ponieważ wiatr wieje z SW nie będziemy nigdzie jechać. Wyjmujemy swoje modele z auta i pakujemy do toreb. Kamil z Rafałem ruszają na górę, kiedy ja jeszcze grzebie się w aucie. Zmieniam buty, jeszcze karimata i pokrowiec na radio, spojki i jestem gotowy. W połowie drogi wyprzedzam chłopaków i na górze melduje się pierwszy. Mam zadyszkę jak Vader. Szybko jednak dochodzę do siebie i składam Tangę. Tutaj nie ma problemu z lataniem przed zawodami. Jeśli tylko chcesz, to możesz sobie polatać. Korzystam więc z tej okazji i staram się wyczuć, gdzie na tej górze podnosi. Szybko okazuje się, że nie będą to łatwe zawody. Latamy z bardzo dużą prawą odchyłką i lewy zakręt jest jak hamulec. Wszystkie modele stają tam i już. Wszystkie, oprócz Pike’a. Radovan ja zawsze był pierwszy w powietrzu i wydaje się, że z lewym zakrętem nie miał za bardzo problemów.


Rafał wyrzuca Respecta Kamilowi

Zawody zaczynają się po 9. Zawody tak, jak w zeszłym roku, zaczyna Rafał. Respect wyraźnie chętnie zdobywa wysokość, ale energii kinetycznej starcza jedynie na 4 zakręty, potem zaczyna się kombinowanie.  Raczej przypomina to walkę z wiatrem. Wynik nie jest zachęcający. Z naszych po Rafale poleci Kamil. Też Respectem, a skutek jest tylko troszeczkę lepszy. Ja z naszej trójki lecę jako ostatni w pierwszej rundzie, niestety Ascot w ogóle nie zdaje egzaminu i uzyskuje najgorszy czas z nas wszystkich. Najlepiej w tej rundzie poleciał Radek. Jego Pike raczej nie chciał zwalniać na zakrętach i przeleciał całość w czasie 52,4 sekundy. Drugi w kolejce Miroslav zanotował czas o 8 sekund gorszy.

W drugiej rundzie historia się powtarza. Rafał i Kamil uzyskują czasy zbliżone do pierwszej rundy, ale ja nie doleciałem do końca i przykleiłem się do ziemi po 5 nawrocie. To nie był dobry początek zawodów i zdecydowałem się sięgnąć po Tangę w następnej rundzie. Podczas, gdy Rafał i Kamil polecieli w zbliżonym czasie ok. 61,5 sek.,  ja zdecydowanie przyśpieszyłem lecąc zaledwie 57 sek. To był zdecydowanie dobry lot i postanowiłem latać Tangą do końca tych zawodów. Na nieszczęście w tej rundzie Radovan leciał zaledwie 43 sekundy! Masakra. Nie wiem jak on to zrobił.


Tanga na podejściu do lądowania

W kolejnych rundach latamy już w miarę równo, w granicach 60+. Tylko ja wyłamałem się jeszcze raz schodząc do 57 sek. Niestety te dwa dobre loty nie pozwoliły mi odrobić strat z pierwszych kolejek. W całych zawodach tylko 4 czasy zeszły poniżej 50 sekund. Dwa zanotował na swoim koncie Radovan, jeden Jaroslav Vojta i jeden Roger Svatoň. Natomiast czasy zaczynające się od 5 należy zaliczyć do dobrych. Rozrzut czasów był olbrzymi, od 43 do 132 sekund.

Tabela wyników Ještědský Pohár

Ogółem startował 23 zawodników z Polski i Czech. Zawody wygrał Radovan Plch (1000 pkt.), na drugim miejscu uplasował się Mirislav Trsek (tylko 866 pkt.), a na trzecim Jiří Souček (849 pkt.). My zajęliśmy odpowiednio: Kamil – 8 miejsce (769 pkt.), Bogusław – 9 miejsce (760 pkt.) i Rafał – 12 miejsce (736 pkt.). Zarówno pogoda, jak i nastroje nam dopisały. Wracamy zadowoleni, każdy z nas trochę polatał i czegoś się nauczył.

Bogusław

[galleryview id=213]

I jeszcze 4 filmiki z tych zawodów: Rafał Wiaderek, Radovan Plch, Kamil Chipczyński i Bogusław Gryszko

  5 komentarzy do “Liberecki Ještědský Pohár”

  1. Radek miał dobrze ustawiony model i dobrą rączkę. Widać nie bez powodu wygrał ET. W analogiczny sposób (jeśli chodzi o nawroty) załatwił wszystkich Andreas w Rugii w czasie swojego ostatniego lotu. Poleciał inaczej. I zdecydowanie wyprzedził Helge, Thorstena i innych, którzy lecieli podobnymi modelami. Niestety albo stety każde zawody pokazują nam że musimy jeszcze sporo trenować 😉 I dobrze 😉

  2. Oj tam, Oj tam… Nie marudzić! Fajnie było.

  3. Dla mnie porażka nie zawody. Zadowolony byłem z obiadu a nie z latania. Jedynie atmosfera świetna jak zawsze.

  4. Już zapisałem w notatniku nie wybierać się do Liberca jak wieje SW. Latanie z odchyłką 45-60 stopni zmienia wyścigi z czasem w walkę o przeżycie . Jeśli zmiana modelu i kombinowanie z balastem nie zmienia praktycznie nic wszystko zależy od trafienia w ciszę i termikę można powiedzieć tylko jedno Radek potrafi trafić w termikę i bezwzględnie to wykorzystać a my wzięliśmy udział w losowaniu miejsc od 2 do 23 które wylosowała nam natura …

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.