Od kilku dni Kamil namawia mnie na zawody w Czechach. Prognozy świetne, wiatr ma być, że hej! A że to jedyna okazja, że sprawdzić modele przed jesiennymi zawodami w Polsce zdecydowałem się pojechać. Mimo, że zawody organizowane są przez klub z Českiej Metuji, spotykamy się w Ústí nad Orlicí.
Tym razem jadę z Kamilem. Wyjeżdżamy po 6 rano, droga zajmuje nam 2,5 godziny. Kiedy docieramy na miejsce zbiórki w Ústí na lotnisku czeka już Daniel z Czech. Po chwili pojawiają się następni zawodnicy, jest Radek z tatą, Vaclav, Miro, Jiří, Michal i Richard. W sumie jest nas 10 osób i wszyscy chcą latać, tylko za bardzo nie wiemy gdzie. Na decyzję czekamy dość długo. W końcu Richard, który organizuje te zawody decyduje, że pojedziemy do miejscowości Retova.
Docieramy na miejsce po 15 minutach. Na górze okazuje się, że szału nie ma, ale wiatru też nie. Więc czekamy. Co prawda co jakiś czas pojawiają się podmuchy wiatru, ale jest ta raczej spowodowane odrywającą się termiką. Czas upływa nam na gadaniu i lataniu w termice. W tym czasie swój model zdążył już popsuć Miro, gdyż zapomniał naładować baterie i przy otwieraniu klap jego odbiornik po prostu umarł. Szkoda nie jest duża, powyrywane kołki i potłuczony kadłub, ale szkoda, że jest.
Taka sama bułka i ser – na pewno kupują w tym samym sklepie
W końcu około 13 rozpoczynamy pierwszą kolejkę. Zawody rozpoczyna Richard – poprawa, drugi Vaclav – reflight, teraz ja obleciałem w 61 sekund, po mnie kolejne poprawki, Kamil obleciał, ale czas porażka, i znów poprawki. Na poprawianiu kolejki minęła nam cała godzina, i po 14 organizator spasował i skierował nas na inne zbocze, zupełnie inne.
Jedziemy w miejsce gdzie latają glajciarze, ale nad lasem… My objeżdżamy górę i zatrzymujemy się na łące chyba nie wyższej od tej w Sosnówce, za to na pewno węższej. Z prawej drzewa, z lewej drzewa, wiatr – jest, ale taki sobie. Mimo to idę z Respectem na górę, aby obczaić, czy da się latać. Jest nawet fajnie, nagrzana słońcem trawa oddaje ciepło i model ładnie się trzyma, ale trzeba uważać, bo wrażenie „noszenia” potrafi być złudne. Przekonał się o tym Jiří, którego Vertigo osunęło się w zakręcie i zawadziło końcówką skrzydła o trawę. Potem z efektownym koziołkiem wylądowało na plecach i znieruchomiało. Szkody – trochę sfatygowany statecznik.
Warunki nadal są słabe. co chwila ktoś musi lądować, bo nie ma na czym lecieć. Rundę próbną zakończyłem po 2 bazie – szkoda modelu pomyślałem i zaraz po locie wpakowałem go do pokrowców. O godzinie 15, kiedy już miało być ogłoszone zakończenie tej bezsensownej walki, powietrze jakby drgnęło. Na twarzach dał się poczuć wiaterek i postanowiliśmy spróbować jeszcze raz. Pierwszy poleciał Richard, a ponieważ nie było już z nami Vacka, musiałem szybko złożyć model i wystartować. Niestety tym razem nie udało mi się oblecieć, popełniam błąd na bazie i nie mam z czego go naprawić. Ląduję przed końcem i zaliczam 0. Później będzie tylko lepiej. Kamil w pierwszej rundzie wykonuje bardzo dobry lot – zgarnia cały 1000. Nikomu nie udało się nawet zbliżyć do tego wyniku.
Zawrócić, ale nie zawadzić!
W kolejnej natomiast Kamilowi idzie nieco gorzej, leci przez 74 sek. Ja lecę blisko 61 sekund a i tak jest to drugi czas rundy. Warunki mocno się zmieniają, ale nastroje są dobre. Najlepiej poleciał w tej rundzie poleciał Pitbull Miro – 56,4. W kolejnej rundzie wygrywa Pitbull Daniela – 46,1, a Kamil uzyskuje drugi czas 47 sekund. Później znów Pitbull Miro – 46,3 i Pitbull Daniela – 51,2. W czasie ostatniej rundy wiatr zdecydowanie osłabł i po jej zakończeniu kończymy zawody.
Zawody wygrał Daniel Vltavský (1000 pkt.), drugie miejsce zajął Miroslav Trsek (972 pkt.), a trzecie miejsce przypadło dla mnie (948 pkt.). Kamil zakończył te zawody na 4 miejscu z wynikiem 934 punkty. To była impreza, która zdecydowanie należała do Pitbulli. Wygrały one 4 rundy z 5 rozegranych. Kompletu dopełniło jedno zwycięstwo Vertigo. Na jbardziej z całej imprezy pozostanie mi w głowie wesoły nastrój na tej imprezie. Już dawno się tak nie uśmiałem. Pamiętał będę jeszcze drzewa, które porastały zbocze tuż za bazami. To były zawody dla ludzi o mocnych nerwach i pewnej ręce.
Bogusław
[galleryview id=311]
Jeden komentarz do “Wrześniowa Česká Metuja”
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.
Świetna impreza na sporym luzie , wesoło przyjemnie i bez napinki na wynik . wyregulowałem sobie Vertigo i sprawdziłem nowe ustawienia , Wykonałem założenia , które zaplanowałem . Przy okazji bawiłem się świetnie z kolegami z Czech . Rewelacyjnie cieszę się że mamy takich kolegów i możemy sobie latać w takim gronie przy wielu okazjach . Gratuluję pudła tym razem załapałem się na „bramborowe misto ” ale i tak było warto polatać z kolegami .