wrz 292016
 

Witojcie

Tu szef Reprezentacji Polskiej. W tym wątku, w miarę możliwości i chęci oczywiście, będę starał się publikować bieżące relacje z Mistrzostw Świata. Tak więc…do usłyszenia. Wkrótce.

Piątek 30.09.2016

W piątek zwiedzaliśmy Europę naszych wspaniałych pojazdach. Wieczorem spotkaliśmy się w miejscu, gdzie poczuliśmy zapach Duńskiego powietrza. Było takie cudowne, że ukołysało nas do snu.

Sobota 1.10.2016

W sobotę, żeby odmienić normalny rytm życia, zarządzono pobudkę o 5. Pobudka się udała i po krótkim bądź dłuższym wsiadaniu do samochodu o 5:40 ruszyliśmy zwiedzać Danię. Temperatura była zachęcająca, czyli około 6 stopni, a wiatr niemrawo kręcił wiatrakami. Na parking przy zboczu dotarliśmy o 8:45. Przywitało nas piękne słoneczko i lekki wiaterek. Potem nawet z modelami udaliśmy się na zbocze. Tam nas poinformowano, że możemy tuszkę jeszcze spokojnie posiedzieć, bo wiatr poszedł na poranną kawę.

Gdy wrócił, czyli chyba tak koło 11, pierwszy niecierpliwy zawodnik wzbił się w powietrze. Kolejka szła mniej więcej do przodu przy wietrze 3-5m/s. Choć zdarzały się drobne przestoje. Po mniej więcej 18 zawodniku zaczęły się dłuższe przestoje. W czasie jednego na zboczu latało z 10 Aluli i  jeden uszatek. Później znów zaczęły latać większe modele, ale koledzy z wielu krajów, po konsultacjach z sędziami i wiatromierzem chętnie brali refly’ty 😉 W końcu Reto popsuł wszystkim całą zabawę, bo gdy wiatr go zobaczył to uciekał w popłochu. Po trzecim refly’cie uciekł na dobre.

Jeszcze poczekaliśmy z godzinkę i Jan ogłosił, że pierwsza grupa zawodników zaliczyła loty. Pozostała nie bardzo i będzie zaczynała w niedziele.

//do uzupełnienia w chwili wolnej 😉

Niedziela 2.10.2016

//do uzupełnienia w chwili wolnej 😉

Poniedziałek 3.10.2016 – dziś zaczyna sie zabawa

Jest 6:30. Chłopaki jeszcze śpią. Dziś zapowiada się fajne latanie na najwyższym tutejszym zboczu. Codziennie loty będą od 9 do 18-18:20. Ostatnie kolejka jeśli będzie trzeba, będzie dzielona na grupy. Tak więc …do usłyszenia ze zbocza

Zaczęliśmy loty niezbyt szybko ale równo. Wszyscy całkiem rozsądnie polecieli, starając się wczuć w zbocze i model. Antek w pierwszym locie zrobił rekord życiowy. Przecież pojawiliśmy się tu praktycznie z marszu. Wiatr był solidy. Ja z Antkiem lataliśmy modelami z wagą ponad 4 kg, Kamil latał modelem 3,5kg Leszek około 3,9kg. Mimo treningu majowego, ja wciąż nie mogłem się odnaleźć na tym zboczu. Chłopakom przyszło to znacznie łatwiej i latali bardzo dobrze. Szczególnie Antek. W drugiej rundzie Antek odpalił i poleciał jak rakieta 35sek. Trochę po nim leciał Thorsten i uzyskał minimalnie lepszy czas. Antek drugi w rundzie! Leszek niestety przekroczył safety line i dostał 100 pkt kary. Niedobrze dla zespołu. Pod koniec kolejki, błąd popełnił Kyle Paulson i do poprawiania bazy zawrócił w stronę zbocza, rozbijając model. Części modelu przekroczyły strefę i uderzyły w sędziego. Mimo krążących relacji, model nie został całkowicie rozbity. Zostały uszkodzone skrzydła, stateczniki nie no i został połamany kadłub w 4 miejscach. Amerykanie sugerowali błąd sędziego, ale zostało to odrzucone.

Życiówka Antka – aż miło popatrzeć

W kolejnej rundzie bardzo ładnie poleciał Kamil uzyskując czas 37 sek., Antek 39, a ja zatrzymałem się na barierze 40 sek. Nijak nie mogłem się dogadać ze zboczem. Leszek poleciał słabo i powoli zaczyna odstawać od zespołu. W kolejnej Kamil wysmaża czas 39 sek. i jest w czołówce. Antek bardzo przyzwoicie, ja beznadziejnie, a Leszek po dobrym locie robi czary mary na lądowisku, w które nie trafia i dostaje zero, praktycznie eliminując się z pomocy przy walce o sukces drużynowy. Jedyny plus jest taki, że model jest cały.

Na lądowisku cały dzień się działy cuda i wielu pilotów nie zmieściło się w strefie, lub uszkodziło modele. Odchylony wiatr i silny rotor od drzew znacząco uprzykrzał nam życie. Jednak znacząca większość pilotów poradziła sobie jakoś z tym problemem. Ja też miałem problemy i ze dwa razy chciałem wylądować na parkingu. Coś niestety mam trudność z oceną odległości 🙁
Po zawodach ja i Antek zostajemy na zboczu żeby sprawdzić, czemu nam modele latają tak sobie. Kamil i Leszek mają wszystko idealnie ustawione i jadą jeść do domu. Jest większa odchyłka, ale i mocniej wieje. Nasze modele ważą po 4,2 kg. Razem z Antkiem po zachodzie słońca z uśmiechami wracamy do domu. Zrobiliśmy drobne korekty w ustawieniach modeli i już wiemy jak mamy latać na tym z zboczu przy odchyłce.
Po pierwszym dniu jesteśmy w doskonałych nastrojach. Antek jest 9! Kamil 18, ja w czarnej d… ale drużyn owo jesteśmy na 4 miejscu! Doskonały początek Mistrzostw!

Wtorek 4.10.2016 – Vigso
Niestety znów trafiamy na górkę w Vigso. Zbocze bardzo krzywe, kapryśne i termiczne. Sami Duńczycy nie lubią tu latać. Jednak ze względu na to, że organizatorzy nie dogadali się z właścicielem ziemi przy cudownym klifie w Hesselbjerg, jesteśmy zmuszeni tu latać.

Sposób jak lecieć jest dość prosty, bo jest uwarunkowany kształtem zbocza, ale jak to zrobić? 🙂 Na początku nad zboczem królują Alule, bo nie da się latać czymś normalnym, ale i wiatr zaczyna się powoli rozwiewać. Do tego czasu trwa szalony combat z Alulami.

W piątej rundzie zadanie domowe bardzo dobrze dobrze odrobił Antek, który dobrym lotem zajął 8 miejsce. Ja i Kamil plasujemy się w okolicach 20-go miejsca. Leszkowi w pierwszym locie zbocze nie spasowało. Po piątej kolejce nastąpiła dziwna chwila, kiedy okazało się, że jury stosunkiem głosów 2:1 anulowało drugą kolejkę, i będziemy ją tutaj powtarzać. Biednemu Antkowi mina bardzo zrzedła, bo został anulowany jego doskonały wynik. Tak więc po piątej kolejce lecimy drugą 🙂

W przeciwieństwie do rzeczywistej drugiej kolejki, ta okazała się dla nas katastrofą. Ja lecę jako pierwszy…już wiem jaki będę miał czas w porównaniu z tymim co lecą po mnie. I rzeczywiście – już po 4-5 osobie za mną wiatr znacząco wzrasta. Już wiemy, że chłopaki potracą swoje dobre miejsca. Za to Leszek powoli wlatuje się w to zbocze. Niestety mimo szybkiego lotu, zarabia kolejne 100 pkt kary. To dla zespołu już porażka.

W minorowych nastrojach przystępujemy do kolejki 6, którą to nam osładza pięknym lotem Leszek. Szkoda, że ma już tak negatywny bagaż złych punktów. Tym razem niestety Antek nie trafia bardzo w bazę i musi przelecieć dodatkowo wiele metrów.

Kolejna runda, będzie ostatnią rundą tego dnia. Mi w końcu udało się jako tako odnaleźć na tej górce, Kamil i antek polecieli przyzwoicie i podobnie. Leszek zafundował nam kolejna przykrą niespodziankę w postaci zera i 100pkt. I zostało nas trzech.

Po zawodach, jako że była szansa, że jeszcze tu wrócimy, Antek i ja pozostaliśmy poregulować modele i palce. Kamil i Leszek jak zwykle, jako wytrawni latacze z idealnie ustawionymi modelami, udali się do domu. A my po raz kolejny lataliśmy do zachodu słońca i radośnie schodziliśmy ze zbocza z wiedzą, jak tu latać i jak ustawić model. Lecz dopiero następnego dnia ma się zacząć prawdziwe latanie…

Środa 5.10.2016 – Kridtvejen po raz pierwszy
Jest to zbocze, na którym trenowaliśmy w maju. Gębusie nam się śmieją, zwłaszcza mi i Antkowi, bo wiemy, że modele powinny tu dobrze latać. Razem z Antkiem balastujemy modele w okolicach 4 kg, Kamil znacznie mniej. Rozpoczyna się ósma runda. Mi już w pierwszym locie na tym zboczu model odpalił i uzyskałem całkiem wartościowy wynik. Antek i Kamil lecą podobnie. Leszkowi coś tu nie pasuje.

W dziewiątej kolejce ja i Antek zabalastowaliśmy modele na maksa. Do wagi FAI brakowało niecałe sto gramów. Kamil włożył zaledwie 3,8kg i trochę mnie tym zdegustował. Przy tej sile wiatru to nie da wartościowego wyniku. Bardzo fajnie poleciał Antek. Kamil w miarę poprawnie, Leszek podobnie jak w poprzedniej rundzie. Ja tradycyjnie pokpiłem sprawę i nie trafiłem w bazę. Masakra! Gigantyczny niedolot. Pora na spięcie pośladków.

W 10 rundzie po drugiej bazie mojego lotu przyszła termika. Model przyspieszył, a ja tym razem leciałem szeroko, żeby nie przyciąć bazy. Sędzia mówił, że zalatywałem za baze po 5 m. Antek, Kamil i Leszek uzyskali podobne, przyzwoite czasy. A ja kolejny w tym roku tysiąc na zawodach poza Polską.

W 11 rundzie najszybciej z nas poleciał Antek, ja trochę wolniej. Kamil bojąc się o model, dalej nie chciał go dociążyć, a niska waga skutkowała kolejnym takim sobie czasem. Podobny czas uzyskał w rundzie 12. Jego opór do latania cięższym modelem był dość frustrujący. Leszek i Antek polecieli podobnie. W tym kole kolejkę rozbił, pięknym lotem Helge. Dzień zakończył się rozegraniem 5 rund! Niesamowite!

Tradycyjnie zostałem z Antkiem na zboczu i poszukiwaniu złotego środka, do którego zbliżaliśmy się wielkimi krokami 😉 Kamil i Leszek oczywiście nie muszą trenować i pojechali do domu.
Na czwartek zapowiadał się jeszcze silniejszy wiatr! Rewelacja! W domu Antek zdegustowany naszym miejscem w klasyfikacji drużynowej, zabrał się za ustawianie Freestylera Kamila. Ustawił mu wszystko – od wychyleń sterów, do położenia środka ciężkości. Cóż…tak to bywa z kolegami, co są nielotami na co dzień.

Czwartek 6.10.2016 – Kridtvejen po raz drugi. Wiatr będzie wiał do 23m/s.
Dziś nie ma co latać na lekko. Wiatr będzie wiał do 23m/s, więc kazałem zawodnikom bezwzględnie ładować modele do pełna. Dodatkowo pożyczyłem im stosownie ciężkie balasty.
Od razu zaowocowało to naszymi równymi lotami w rundzie 13. Jednak ze względu na brak doświadczenia przy lataniu w takich warunkach, nasze modele były bardzo pomiatane przez wiatr. Ja z Antkiem zrobiliśmy konsylium co zrobić, żeby było dobrze. Coś tam wymyśliliśmy i przestawiliśmy nasze modele. Nawet Kamil wreszcie uzyskał wartościowy czas na tym zboczu modelem ważącym w okolicach 4,3-4,4kg, ale przy lądowaniu dość poważanie uszkodził swojego FS5. Nie było możliwości naprawy modelu na zboczu. Ustaliłem więc z Kamilem, że pójdzie po Vertigo, ponieważ może je mocniej doważyć od Respecta, a dziś to jest istotne.

Antek leciał z nas pierwszy i uzyskał piękne 38 sekund. Ja leciałem kolejny i niestety pomimo bardzo szybkiego lotu nie trafiłem w bazę, jak się potem okazało o zaledwie 10cm. Byłem tym lotem załamany. Leszek zabalastowany na maksa wysmażył piękne i dzikie 35 sek. Przed startem Kamila przeżyłem szok. Nie dość, że najpierw pourywał kable od złączek w skrzydłach i musiał pędzić do samochodu je naprawić, to na start przyszedł z modelem Vertigo ważącym znacznie poniżej 4 kg !!! Czas był taki jak waga modelu – beznadziejny. Już z Antkiem wiedzieliśmy, że drużynowo nic nam nie uda się wywalczyć 🙁

W 15 rundzie piękną termikę wykorzystał Markus, uzyskując czas na poziomie 32 sek.  co jak się później okazało, było najszybszym czasem tych Mistrzostw Świata. Ja z Antkiem zrobiliśmy fajne czasy, Kamil w końcu dodał balastu do Vertigo i już tak nie odstawał. Niestety, przy lądowaniu uszkodził bagnet w stateczniku 🙁 Czyli na dziś pozostał mu Respect. A zapowiadały się jeszcze dwie kolejki.

W 16 turze wyszedł mi dość szybki lot, a Antek poleciał nie wiele wolniej. Leszek całkiem przyzwoicie. A Respect Kamila poleciał tragicznie. Widać było, że model jest całkowicie nieustawiony i nie przygotowany do mistrzostw. Tragedia! W dodatku w modelu przytrafiło się znów urwanie wtyczek. Czy to są Mistrzostwa Świata, czy jakiś mało znaczący trening?

Kolejna runda ma być podzielona na grupy. Mi i Antkowi gęba się od razu uśmiechnęła! Nasza grupa będzie rano do ogrania! Rewelacja! Z uśmiechem patrzymy się, jak latają inni piloci. W tej rundzie leci z nas tylko Kamil i uzyskuje rewelacyjne 46sek co przy wyniku Thorstena na poziomie 33 sek dobrze świadczy o przygotowaniu modelu. Psikusa od wiatru otrzymuje Filip. Przy drugim bimbnięciu silna turbulencja rzuca jego modelem o ziemie. Na szczęścicie tak idealnie, że model jest niedraśnięty. Ale to kolejne zero pojawia się u Filipa niestety. W ogóle wiatr tu wieczorem wydaje się przyjazny pilotom. Znikają termiki, kolejki stają się wyrównane i lata się lepiej niż w okolicach południa i wczesnego popołudnia.

Wieczorem Kamil usiłuje naprawić FS5 jednak prawdopodobnie, ze skutkiem mizernym, ponieważ już nim nie poleci. Rano otrzymujemy informację, że naprawa się nie udała i będzie trzeba przeszczepić skrzydło. Trochę mnie to dziwi i denerwuje, ponieważ nawet kulawy, ale dobrze ustawiony przez Antka FS5 na pewno poleci lepiej od Vertigio i Respecta. Widać kolejny zawodnik naszej reprezentacji pasuje i poddaje się przed walką. Zostało nas dwóch.

Piątek 7.10.2016 – Kridtvejen po raz trzeci. Dziś będzie łatwiej
Rano się okazuje, że Kamil nie naprawił Vertigo! Widać pisanie relacji na forum było najważniejszą czynnością wczorajszego wieczoru. Rano próbuje to naprawić w samochodzie, ale rokowania są słabe 🙁 Dzień zaczyna się druga grupą rundy 17. Przed żadnym lotem nie byłem tak zdenerwowany. Chodzimy z Antkiem jak na szpilkach. Lecimy prawie na samym końcu. Ja pierwszy, a Antek drugi. Gdy lecę 38 sek. gęba uśmiecha mi się od ucha do ucha. Wiem, że to był najszybszy czas. Zaraz po wylądowaniu, odwracam się i patrze jak leci Antek, a leci pięknie! Na stoperze widzę 38! REWELACJA! Dwóch Polaków na czele grupy! Plan wykonaliśmy 100%.

W 18 rundzie Antek i Leszek polecieli poprawnie, Kamil…poleciał. Ja …znów tragedia i wstyd jak cholera. Model leciał jakoś inaczej. Dziwnie. Krzywo i się nie rozpędzał. Przy podejściu do lądowania okazało się, że cały lot zrobiłem na złej fazie lotu. Ta kretyńska głupota, zaważyła na moim ostatecznym miejscu. Straciłem masę punktów 🙁

W 19 rundzie ja i Antek lecimy jak szwajcarskie zegarki. Rożnica między nami to 0,11sek i pierwsza 12 dla obu. Kamil znów poleciał na czas około 45 sek., a Leszek po dobrym locie dostał kolejne zero. Tym razem nie zmieścił się w polu lądowania. Ręce opadły nam do ziemi :(.

W przedostatniej rundzie dnia znów udaje mi się trafić do pierwszej dziesiątki. Minimalnie wolniej leci Antek. Leszek i Kamil uzyskując czasy powyżej 45sek. lokują się na szarym końcu stawki. W Kamila modelu, niebezpiecznie drży statecznik.

W 21 rundzie dobija nas lot Kamila. Do siódmej bazy model leciał ładnie na czas 42-43 sek. Potem coś się wydarzyło i zobaczyłem kiwający się statecznik. Kamil doleciał rundę do końca, ale przy otworzeniu batterfly’a statecznik odpadł całkowicie, a model spadł w dół nie trafiając w lądowisko. Dostaliśmy piękny bonusik dla drużyny w postaci zera punktów na koncie Kamila.
W tej rundzie Thorsten zniwelował różnice 400pkt do Helge jaka był po 7 rundzie, i wyszedł na prowadzenie z przewagą niecałych 8 pkt.

Kończymy piąty dzień zmagań. Jedyne, co wiadomo na teraz to to, że złoto i srebro zdobędą Niemcy, choć nie wiadomo który, które oraz to, że złoto drużynowe będzie dla Niemców. Antek tradycyjnie kończy dzień lataniem. Ja już nie latam, nie bardzo wiem co jeszcze mógłbym zmienić, a do tego jestem już bardzo zmęczony tym lataniem. Tego wieczora wszyscy zasypiają szybko i śpią jak kłody do rana.

Sobota 7.10.2016 – Vogso. To tu rozstrzygnął się losy świata
Na sobotę organizatorzy zafundowali nam powrót na Vigso. W sumie to górki się nie obawiam, bo wiem jak tu latać. Radek Plch się cieszy. Reszta zawodników raczej markotna.
22 runda się zaczęła. Ja lecę spokojnie i szeroko żeby tylko trafić w bazy. Antek nie trafia w warunek. Leszek dostaje doskonały warunek i leci bardzo szybko. Niestety chyba nie trafia w 7 bazę i robi kolejną (już nie wiem którą na tych MŚ) durnotę – zawraca do zbocza na pełnej prędkości. Niestety kończy się to tak, jak się miało skończyć. Walnięciem o drzewa. Leszek uśmiechnięty odchodzi z miejsca startu…

W kolejnej rundzie ja trafiam w tragiczne powietrze. Wyprawiam cuda na rożne sposoby, ale model nie leci, albo leci jak w smole. Już wiem że, po tej rundzie spadnę w klasyfikacji. Antek wystartował tak, że nogi się pode mną ugięły. Miał ciężki model i trafił w pustkę. Model tonął. Już wyobrażałem sobie jego smutną minę na zakończenie kolejki. Ale…ale po drugiej bazie przyszła jakaś termika, a Antek tak zaczął niesamowicie rozpędzać model, że uzyskał czasy przelotu pomiędzy bazami na poziomie 3,3-3,7 sek. To był ogień. Lot zakończył się burzą oklasków i czasem 41sek. Niestety Leszek po raz kolejny robi dokładnie taki sam idiotyczny manewr i rozbija model. Odchodzi z uśmiechem od zbocza ciesząc się, że uzyskał kolejne zaplanowane wcześniej zero. Całkowity brak szacunku dla reszty drużyny i brak profesjonalnego podejścia do latania.

W ostatniej kolejce Helge potrzebuje uzyskać czas na poziomie 33-32 sek. Niestety pogoda mu nie sprzyja. Model idzie ospale i już wiadomo kto będzie MŚ! Antek tym razem nie dostał termiki i uzyskuje standardowy czas „smoły”. Mi przed startem rośnie serce, bo idzie kawał słońca! będzie termika! Dwa miejsca przede mną leci Sigi i dostaje dar od Bozi. Wywija niesamowicie po niebie. chyba ta termika również go zaskoczyła! On wiele ryzykował, bo wystartował modelem ważącym 4,5kg!!! Po nim leci Inaki…termika słabnie, a mi mina rzednie. Startuje, model rozpędzam w bimbaniu i…smoła. Ciepłe przychodzi na dwa ostatnie zakręty, ale to za mało na utrzymanie miejsca. Po mnie leci Kyle…w tym co przyszło mi na koniec. i to jest ostatni lot tych Mistrzostw Świata.

Razem z Antkiem lokujemy się o dziwo na dość wysokich pozycjach. Przed Mistrzostwami brałbym takie miejsca w ciemno. Ale w czasie Mistrzostw, okazało się, że mogło być lepiej. Mi i Antkowi pozostał duży niedosyt, choć nasz wspaniały junior na osłodę dostał medal Mistrza Świata juniorów.
Miejsce Kamila jest na poziomie takim jaki prezentowaliśmy 4 lata temu, czyli nie napisze jakim. Za miejsce Leszka jest mi wstyd przed Wami, jako że ja się opiekowałem i byłem odpowiedzialny za wyniki Kolegów.

Ta relacja nie jest grzeczna i ułożona, ale taka miała być. Miała pokazać jak było naprawdę. Bez upiększania. Piękne relacje są gdzie indziej. A właściwie jest to relacja, jak nie powinno być. I mam nadzieje, że wszyscy będą się starać, żeby tak nie było na przyszłych mistrzostwach. Zobaczyłem, że na długich zawodach typu Mistrzostwa Świata, oprócz tego, że jest się dobrym pilotem, trzeba mieć odporność, żeby znosić wszelkie niespodzianki które przynosi los, palce i głowa. Jeszcze przed zawodami wszystkie modele mają być gotowe do lotu na co najmniej 90% i piloci muszą odbyć stosowna liczbę treningów i zawodów. W czasie tych Mistrzostw Świata najlepiej pod tym względem sprawdził się Antek, ja tak sobie. Kamil i Leszek … Mistrzostwa to nie zawody gdzie się patrzy kto z dobrych zawodników lub drużyn jest za nami. Tu się patrzy ile nam brakuje do pierwszego i jak tam się dostać!

Widać mamy już pojedynczych, w miarę dobrze latających pilotów, teraz potrzeb nam drużyny twardzieli. Mimo buńczucznych zapowiedzi, zapału do walki o drużynówkę starczyło na dwa dni. Szkoda. W tym roku wszytko było tak blisko… Oczywiście miejsce drużynowe nie jest takie złe,a nawet bardzo dobre jak na poprzednie lata. Ale ja nie jestem z niego zadowolony.

Mimo moich niezbyt ciepłych wniosków z osiągów sportowych, chciałem podkreślić że współpraca zawodników na zboczach była doskonała. Wszyscy starali się mobilizować wzajemnie, mimo że czasami byliśmy mocno zasmuceni, czy rozeźleni jeden na drugiego. Każdy pomagał jak mógł. Analizowaliśmy filmy z lotów, pokazywaliśmy błędy, pomagaliśmy sobie wzajemnie w ustawieniach modelu, czy w obmyślaniu trajektorii lotu. Kamil jak zwykle doskonale rzucał nam modele, Leszek wprowadzał uśmiech do zespołu. To był naprawdę doskonały zespół zgranych ludzi. A wieczorne zabawy w domu z Czechami były doskonałe. Pod względem towarzyskim, był to najlepszy wyjazd na jakim kiedykolwiek byłem. Szkoda, że do pełni szczęścia zabrakło tego sportowego zadzioru.

Jurek

  18 komentarzy do “Mistrzostwa Świata F3F 2016 w Danii”

  1. Fajny „wiaterek” był. Szkoda, że u nas w tym roku kiepsko z wiatrem. Może koncówka roku dopisze, choc przyznam szczerze, że zmeczyło mnie to ciagłe czekanie, a i zimno sie zrobiło wiec niechec rosnie.

  2. Z telefonów słyszę, ze relacja odniosła zamierzony efekt.

    Teraz mam tylko nadzieje, ze Kamil i Leszek sa i bedą na tyle wkurzeni, ze jeszcze w tym, a w szczególności w przyszłym roku pokażą nam swoim lataniem, ze potrafią latac o niebo lepiej i skuteczniej niż na MŚ.

  3. Fajny film – jak hipnoza, można się zakręcić. Polatacie, żale przejdą. Miałem podobną sytuację w 2007 na MŚ F3B w Szwajcarii, jak przed wyjazdem nie mogłem się doprosić o wspólny trening reprezentacji – do którego w końcu nie doszło. Pojechaliśmy nieprzygotowani, nie zgrani, porażka.
    Dlatego na kolejne MŚ pojechaliśmy zupełnie inną ekipą, te chwile wspominamy z Michałem i Wojtkiem do dzisiaj, a nie szło nam totalnie, a co się mogło zepsuć to się psuło, właśnie wtedy. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni! Poza tym – No risk no fun!

    • Arku, to nie żale, tylko ocena sytuacji. Nie widzę powodu żeby pokazywać tylko dobre a chować to co złe. Chcialbym żeby ta relacja wygenerowała dyskusje i refleksje u Was.
      To nie były proste zawody. Leszek był do nich przygotowany, ale mentalnie zawody go wyssały. Ostatni dzień to pokazał dobitnie.
      Kamil to Kamil.

  4. Przeczytałem twoją relację pokazuje ona idealnie atmosferę jaką stworzyłeś od pierwszego dnia naszego pobytu . Czy mogliśmy lepiej wypaść zespołowo jestem przekonany że tak . Dlaczego tak się nie stało bo dzięki temu jak traktowałeś mnie i Leszka zespołem nie byliśmy . Miałem za lekki model może tak tyle że naładowany balastem ,który odlałem z ołowiu ważył maksymalnie 4kg . Czy mogłem latać od pierwszego dnia cięższym modelem – tak nosiłeś w plecaku kostki wolframu którymi mogłeś się podzielić , ale po co sobie robić konkurencje przestawiam model i doregulowuje do warunków 3ci i 4 lot 3X jest lepiej mimo że model nadal 4kg . Czy mogło być lepiej tak wolfram od ciebie i model ważył by 4500 mogły być wszystkie czasy po 3x od pierwszego startu już nie wspomnę że mieliśmy do dyspozycji sprawdzony i bardzo dobry komplet nastaw do fryca wystarczyło siąść i się nimi podzielić już pierwszego dnia był na to czas. Kierownik powinien zespół integrować i zagrzewać do walki każdy może mieć dobre i złe chwile ale trzeba się zawsze i bez względu na wszystko wspierać między innymi tym że nie pisze się po forach i SB negatywnych opinii o zespole i jego członkach . W tym przypadku bezstronne i sprawiedliwe były 3 osoby Leszek który nikogo nie faworyzował , Mama Antka która kibicowała każdemu z nas z całego serca i ja bo każdemu i zawsze rzucałem model tak jak potrafiłem najlepiej . To były już moje drugie Mistrzostwa Świata na pierwszych byliśmy z Jakubem , Adamem i J.M mimo że z Jakubem niezbyt nam się wcześniej układało tam każdy był zespołem i nikt nie powiedział nawet tobie złego słowa mimo że latałeś jak skończona oferma . To był zespół . W relacji którą pisałeś powinieneś pisać nie udało się nam osiągnąć celów które sobie postawiliśmy , ale ja byłem kierownikiem tej drużyny . Dziś umywasz rączki i zwalasz winę na innych . Tu nie jest winny nikt poza twoim egoistycznym podejściem do zawodów od pierwszego do ostatniego dnia a dowodem na to jest to co robiłeś pisałeś i jak podsumowałeś te Mistrzostwa .

    • Kamil, to Twoja opinia. Dla mnie dośc zabawna i pokazująca Twoje podejście do latania. I pewnie do życia.
      Moja opinia jest wciąż taka że byles całkowicie nieprzygotowany do Mistrzostw. Modele nie ustawione. Nastawy Respecta to porażka. Mimo możliwości nawet nie próbowałeś przed czy po zawodach polecieć swoimi modelami. A to wiele dawało. Nawet nie byłes w stanie załatwić sobie własciwego balastu. Choć jeszcze przed zakupem lekkiego FS5, mówiłem Ci że ołów to za mało. Mówiłeś że masz wolfarm i sobie oddlejesz piękne ciężarki. I co? I nic.
      Czy ty myślisz że to JA MAM ZA CIEBIE KUPOWAĆ I NOSCIĆ BALAST? A może tak podziękujesz, że Ci POZYCZYŁEM MÓJ balast za który zapłaciłem duzo pieniędzy? A może jeszcze mam za Ciebie LATAĆ?
      Do tego znów piszesz bajki. W pierwszy dzień nie trzeba było latac z pełnym balastem. W drugi tym bardziej. A ty latałeś modele 3,6kg i mówiłeś że to Ci wystarcza. Bo wystarczało. Pieknie latałeś na tytm zboczu. Ale po zmianie zbocza wszystkie Twoje modele stanęły. I to nie była tylko wina że były lekkie..
      Jesteś leniem i myslisz że każdy da Ci wszystko pod nosek, a ty będziesz sobie latał. Tak to nie działa. Kto by ci jakich ustawień nie dał i jakich cudownych byś balastów nie wsadził, żeby dobrze latać trzeba trenować. Duzo ternować. A Ty tego nie robisz. Niestety.
      Wiem, że wina jest moja, bo powinienem zdobyć 36tys punktów zeby spokojnie zapewnić nam pudło drużynowe, a ja sprawe zawaliłem 😉

      Na zawodach był zespół, i to rewelacyjny. Ale po zawodach trzeba wyciągnąć wnioski. Dostaliśmy bardzo duże dofinansowanie w tym roku i powinniśmy pokazać, i starać się pokazać, że warto było na nas wydać te pieniądze. I to każdy z nas INDYWIDUALNIE miał pokazać że jest wart tych wydanych pieniędzy. A z dobrych indywidualnych wyników robi sie dobry wynik drużynowy.
      Relacja ta miała pokazać że aby być w reprezentacji na tak trudne zawody jak MŚ, nie tylko powinny liczyć sie punkty zdobyte w jakimś tam klasyfikacjach. Liczy sie coś jeszcze, coś nieuchwytnego. Większośc kolegów z którymi rozmawiałem to zrozumiała i to wyłapała. Ty nie. Spróbuj.

      • Na zawodach zespołu nie było i takie zdanie mam nie tylko ja pisząc o koledze z zespołu że miał głupkowaty uśmiech sam temu zaprzeczasz . Dziękuję ci za to że mogłem dotknąć twój boski balast z wolframu za kupę kasy to było dla mnie mistyczne przeżycie . Co do mojego zdania nadajesz się na kierownika zespołu o ile będzie jednoosobowy . To była pierwsza i ostatnia impreza w której latałem z takim kierownikiem i tobą jako kolegą z zespołu .Prędzej piekło zamarznie niż mnie do takiego wyjazdu namówi po raz drugi . Zawistny , złośliwy , niekoleżeński , samolubny taki byłeś jesteś i będziesz i pokazujesz to w każdej wypowiedzi , relacji i na każdym kroku gdzie tylko możesz . Andrzej zrobił największy błąd miałeś ten zespół wzmocnić a go po prostu rozwaliłeś .

  5. Czyli trzymanie kciuków niewiele pomogło? Szkoda.

  6. A ja Wam chłopaki życzę tylko miejsc z „górnej półki”oraz tyle samo lądowań co startów i pokażcie że my Polacy to urodzeni piloci i na „drzwiach od stodoły” potrafią polecieć dobrze !!!!!!
    Powodzenia, trzymam kciuki za ekipę.
    zibipol1686 z Jeleniej Góry.

  7. Trzymam kciuki za Kamila! To jego nie pierwsze Mistrzostwa Świata. Pamiętam, jak podśmiechiwał się z naszego „występu” na WC F3B (bez złośliwości). Oby poszło mu lepiej.

  8. Kawa , śniadanie i pakuję manele i jadę do szefa wszystkich szefów . Tobołów sporo bo i droga długa . Zadanie proste latać jak najlepiej ciepać jak najwyżej . I przede wszystkim nie czytać głupich komentarzy , liczę na to że koledzy będą nam kibicowali jak cienkiej reprezentacji w piłce nożnej . Mimo że sponsorzy unikają nas jak ognia piekielnego …

    • Mam nadzieję Kamil, że wszyscy północniki i południki trzymają za Was kciuki. Ja na 200%
      Bawcie się dobrze i machajcie drągami, jak potraficie najlepiej!!!

  9. A co taka witacka po góralsku? Powodzenia i czekamy!

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.