lis 052016
 

Od piątkowego południa bacznie obserwowałem warunki meteo w naszej kotlinie. Los sprawił, że żadna prognoza nie sprawdziła się. Wiatr wiał, ale nie z kierunku południowego, jak przepowiadano, lecz ze wschodu. To postawiło pod znakiem zapytania całe zawody. Zdecydowałem więc, mimo trudnych okoliczności, przenieść start w okolice Strzegomia.

Decyzja zapadła 30 min. przed czasem umówionego spotkania na Górze Szybowcowej. Dojeżdżający zostali poinformowani telefonicznie o zmianie miejsca spotkania, miejscowi zaś zostali poprowadzeni przeze mnie z Jeżowa Sudeckiego do Żółkiewki. Tam dziś będziemy walczyć o Puchar Karkonoszy. Zmiana planów kosztuje nas bardzo duże opóźnienie w rozpoczęciu zawodów. Zanim dojedziemy na miejsce minie godzina, a potem trzeba rozłożyć bazy.

Na Żółkiewce wita nas 11 m/s z południa. Po zaparkowaniu samochodów wnosimy sprzęt na górę. Patrzę na poczynania Andrzeja, a tu trzeba bazy ustawiać. Staramy się to zrobić tak szybko jak to jest możliwe. Niestety po 15 minutach od naszego przyjazdu zaczyna padać deszcz. Straszny nie fart. Na radarze pogodowym widzę, że popada około 30 minut, więc czekamy. Sprzęt rozłożony, wszystko gotowe, tylko ten deszcz. Kiedy mija pół godziny deszcz przestaje padać, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale za to znika wiatr. Teraz musimy czekać, aż zawieje. Po kolejnych minutach oczekiwania pojawiają się pierwsze powiewy wiatru, ale niestety ze wschodu. Zanim kierunek obróci się na tyle, by można było wystartować mija kolejne pół godziny. Wreszcie po 12 startuje pierwszy zawodnik.

Na zawody ogółem stawiło się 12 zawodników, w tym jeden z Czech – Daniel Vltavský wraz z małżonką. Z małżonką przyjechał również Jacek Kurlenda. Obydwie panie dzielnie kibicowały wszystkim zawodnikom. Był również przedstawiciel Aeroklubu Gdańskiego – Bartek Siudek i Nadwiśklańskiego – Piotr Laskowski.


Pitbull Daniela startuje do lotu.

Zawody rozpoczyna Piotr Laskowski. Latamy w kolejności zapisów z przesunięciem o 3 miejsca.Osobom, które przyjechały wraz ze mną, nieco później, trudno sobie znaleźć właściwą trajektorię. Ja w pierwszej rundzie od razu zaliczam swój najgorszy lot w całych zawodach. Koledzy, którzy przyjechali wcześniej mają rozeznanie w warunkach, gdyż mogli sobie trochę polatać. Kto rano wstaje itd.

Przez pierwsze 4 rundy, które rozgrywamy bez przerwy, warunki stale oscylują co do siły i kierunku wiatru, choć akurat kierunek zmienia się stosunkowo niewiele. Jednak zmiany te powodują, że raz jeden zakręt model wybiera w górę raz drugi, a raz żaden… W tych warunkach najlepiej radzi sobie Jurek, który prowadzi po tych czterech rundach, drugi jest Daniel, który mimo słabego początku odrobił straty i walczy o pierwsze miejsce, a na trzecim miejscu plasuje się Andrzej Kłusek. Ja po bardzo słabym początku odrabiam straty, ale jestem dopiero szósty.

Nie obywa się też bez niespodzianek. W 4 rundzie Andrzej Rataj przykleja swój model do zbocza z głośnym trzaskiem. Przyznam, że brzmiało to dość mało przyjaźnie, ale zakończyło się bez strat. Po sprawdzeniu wszystkich elementów Andrzej mógł wrócić do zawodów.


Jerzy Kurek i jego Toxic

Teraz następuje przerwa w trakcie której wprowadzone zostają wyniki, a dla zawodników jest mała przerwa obiadowa. Kiedy kiełbaski zostają zjedzone, a wyniki wprowadzone i chcemy wrócić do latania wiatr nagle słabnie poniżej minimum i przerwa się przedłuża. Znów czekamy. Znów był moment, że wiatr skręcił do E, wiec czekamy na jego powrót do kierunku, przy którym da się latać. Po dwudziestu minutach przerwy wiatr wraca do 45° lewej odchyłki, lecz decyduję, że starty rozpoczną się, gdy odchyłka spadnie do 30°. Na szczęście pogoda nie kazała man długo na to czekać i po kolejnych 5 minutach starty zostają wznowione. Żeby jeszcze poprawić warunki zawodników przenosimy bazę A na lewą stronę.

Warunki są bardzo zmienne. Wiatr zmienia kierunek i swoją siłę między 4 a 7 metrów. Tym razem do godziny 16 udaje nam się oblatać 3 rundy. Zdecydowanie najlepiej latają Daniel i Jurek, choć i ja dokładam swoją cegiełkę. W swoim ostatnim locie notuję swój najlepszy czas 53,78 sek. Niestety po 5 rundzie opuścił nas kolega z Gdańska – Bartek Siudek, pokonany przez przeziębienie. Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia. Natomiast w 6 rundzie niefart dosięgnął Jacka Kurlendę, którego model z niewiadomych przyczyn przestał się sterować i z całym impetem uderzył w zbocze.


Zwycięzcy w PP: 2. Jurek Kurek, 1. Jurek Mataczyno, 3. Andrzej Kłusek

Zawody kończymy po 7 rundach. W klasyfikacji Open zwyciężył Jerzy Mataczyno (1000 pkt.), przed Danielem Vltavskim (961 pkt.) i Jerzym Kurkiem (928 pkt.). W klasyfikacji Pucharu Polski Zawody również zwyciężył Jurek Mataczyno (1000 pkt.) przed Jurkiem Kurkiem (954 pkt.) i Andrzejem Kłuskiem (944 pkt.). Ja zająłem czwartą lokatę z wynikiem 935 pkt.

Karkonosze Cup F3F 2016 Open – total

Puchar Karkonoszy F3F 2016 – tabela wyników

Bardzo serdecznie podziękowania kieruję do zespołu sędziowskiego – Krzysztofa Malczuka, Patryka Cendera i Emila Żądło za sprawne prowadzenie zawodów i wytrwałość w trudnych warunkach. Serdeczne podziękowanie dla wszystkich przybyłych zawodników, jak również kibiców i pomocników. Zapraszam już teraz na następne zawody.

Bogusław

  3 komentarze do “Puchar Karkonoszy F3F 2016 rozegrany”

  1. A ja chciałem podziękować Jackowi Kurlendzie. Obserwowałem Was wszystkich, ale tylko loty Jacka wydawały się rozsądne w tym miejscu. No to trochę jego styl zmodyfikowałem i podrasowałem…i już łatwo było.
    Trenujcie chłopaki…trochę detali do poprawy i będzie bardzo dobrze!

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.