sie 202011
 

Dzień od początku zapowiadał się świetnie. Słoneczko praży, lekki wiaterek muska moja twarz. Jadę do Jeżowa Sudeckiego pewien, że ktoś już ta pogodę testuje swoim modelem. Nie wiedziałem tylko, kto to będzie.Gdy wysiadłem z auta to stanąłem jak wryty. Z pod płotu zerkał na mnie Darek, który wrócił do kraju po półrocznym rejsie. Jak miło jest spotkać dobrego kolegę na wspólnym lataniu. Rozmawiamy o tym, co się działo, gdy był za granicą. Opowiadamy nasze historie i przygody, zdajemy relacje z odbytych i nieodbytych zawodów. Jest fajnie. Ktoś lata, ktoś gada. Czas płynie szybko i niezauważalnie.

Z tym czasem to szczera prawda. Gdy modele leżą nieużywane, to dla nich czas płynie nawet dwa razy szybciej. Kamil przywiózł na górkę swojego Dingo, który nie latał prawie miesiąc. Po dwu lotach Kamil ma kłopoty, model przestał reagować, krąży bezwiednie. Na szczęście warunki są na tyle słabe, że jego szybowiec nigdzie dalej się nie wybiera. Na stoku rośnie kilka drzew. model zahacza końcówką o jedno z nich i wykonując bliżej nieokreślone akrobacje znika za ich szpalerem. Biegniemy. Pierwszy raz widziałem Kamila w takim biegu. Za drzewami model jest wbity końcówką skrzydła w ziemię do połowy lotki. Ostrożnie wyciągamy go z miękkiej gleby i zdejmujemy rękoma przyklejoną ziemię. Nie do wiary! Skrzydło jest całe, troszkę porysowane, ale całe, lekka falka zaznacza miejsce, do którego skrzydło zagłębiło się w ziemi. Ale co się stało?

Zaczynamy się zastanawiać. Pierwsze spostrzeżenie – serwa nie stawiają żadnego oporu. Przerwa w prądzie, coś nie styka? Sprawdzamy połączenia, są o.k., a więc baterie? Sprawdzamy – lipa. Napięcie ledwo żarzy jedna diodę na wskaźniku. Czyżby była uszkodzona? podłączamy do ładowarki i ładujemy. Akumulatorki ładują się prawidłowo do pełna. Wnioski, cóż. Baterie były naładowane, ale czas zrobił swoje. Samowyładowanie dało o sobie znać w najgorszej możliwej formie.  Gdy często się lata nikt o tym nie myśli, bo aku często się je doładowuje. Ale tutaj zbytnia pewność i zaufanie do sprzętu o mało nie doprowadziły do straty modelu. Jednak zawsze trzeba sprawdzać baterie przed lotem.

Kamil już dzisiaj nie latał. Miał dosyć adrenaliny. Pozostali latają do wieczora. Jak na złość wyczerpuje mi się bateria w aparacie. Cóż… Dobrze że aparaty fotograficznie nie latają 🙂

Bogusław

[galleryview id=15]

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.