Donovaly przywitało mnie gorącym słońcem. Przez cała drogę z nieba lał się niemiłosierny żar. Dopiero pod wieczór, kiedy upał nieco zelżał, dało się jakoś funkcjonować. W tym miejscu kieruję podziękowania do wynalazcy klimatyzacji.
Słowacja przywitała nas pięknymi krajobrazami. Gęste lasy poprzeplatane soczyście zielonymi połoninami, łagodnie opadające zbocza kontrastują z karkołomnie pochylonymi stokami, a wszystko to przykryte kołdrą światło-cienia pofalowaną przez horyzont. To trzeba po prostu samemu zobaczyć.
Na miejsce przyjechali już Czesi, Słowacy, Niemcy i Austriacy. Kto nie dojechał okaże się rano na odprawie.
Jutro prognozy nie są najciekawsze. Słowacka pogodynka przepowiada deszcze i burze. O tym, czy wjeżdżamy na górę organizator zawodów zdecyduje jutro rano.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.