lip 142012
 

Po prawie dwóch tygodniach tropikalnej pogody z burzami, niecierpliwie czekałem na dzień, w którym zacznie wiać, jak należy. I wreszcie doczekałem się południowo-zachodniego wiatru, więc udałem się do Sosnówki.

Na miejscu byłem około godziny 16. Od razu było widać, że wiatr często zmienia kierunek w zakresie jakiś 30 stopni i od głównego kierunku zbocza chętnie odwracał się w kierunku południa. Siła wiatru też się zmieniała w granicach od 6 do 10 m/s. Po wejściu na zbocze szybko przygotowałem swoją Tangę do lotu. Już kiedy trzymałem ją w ręku przy wyrzucie lekko „merdała ogonem”. Chwilę zastanawiałem się, jak będzie, bo przy tak silnym wietrze na tej górce jeszcze nie latałem.

Wypuszczam Tangę z ręki. Dwie dodatkowe pastylki sprawiają że chętnie idzie pod wiatr. Oddalam się od stoku i nagle… Tanga leci w kosmos! Tak szybkiej windy jeszcze nie widziałem. Mój szybowiec po prostu jechał w górę. Niesamowite, potem jazda w dół na speedzie i znów do windy. Zabawa jest przednia. Dzwonie do chłopaków, po dłuższej chwili przyjeżdża Gerard i dalej cieszymy się warunkami razem.

[galleryview id=99]

Razem lataliśmy do 19, kiedy przegoniła nas nadchodząca z nad horyzontu wielka czarna chmura. Wiatr zrobił się porywisty i na zboczu pojawiły się turbulencje. W jedną dostałem się startując moją Tangą i sam nie wiem, jak udało mi się ją z tego wyciągnąć. Szybowiec zaczął machać skrzydłami jak opętany, by dosłownie po chwili wpaść z zupełną ciszę. Zrobiło się na tyle ciemno i nieprzyjemnie, że postanowiliśmy zakończyć loty na dzisiaj. Powiem tylko tyle: było super.

Bogusław

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.