gru 272013
 

Czas świąteczny szybko miną, pozostały nam tylko wspomnienia oraz gwiazda betlejemska świecąca na niebie jak tylko słońce schowa się za horyzont. Tego dnia razem z Marcinem planowaliśmy już od rana wypad na naszą górkę. Słońce, brak wyraźnego wiatru i ciepło nawet bardzo jak na grudniowy dzień, wymarzone warunki na loty oraz naukę lądowania nowym nabytkiem modelem elektroszybowca o wdzięcznej nazwie „Falcon Evo” produkcji Pana Kwarcińskiego.

Nie czekając na Marcina ruszam na Srebrną Górę w myślach wyobrażam sobie jak falkon wspaniale szybuje nad jeżowskimi dachami, wyobrażam sobie też niskie oraz szybkie przeloty nad naszymi głowami i już nie mogę się doczekać charakterystycznego ryku rozpędzonego modelu. Dlaczego ryku, bo falkon nie gwiżdże, nie świszcze on ryczy niczym Darth Vader mknący w swoim statku przez otchłań kosmosu.

Będąc na górze przygotowałem model i teraz czekam na Marcina, który pomoże mi w ujarzmieniu laminatowej bestii mam trochę obawy, co do lotu oraz lądowania, gdyż to nie Easy Glider, a takim modelem latałem do tej pory. Wreszcie pojawia się Marcin i nie pytając mnie uzbraja laminat i wyrzuca w górę, nabiera wysokości i przechodzi do spokojnego lotu coś tam mruczy i klika na radiu. Patrzę na jego minę i ten uśmiech mówi wszystko, czyli jest dobrze, a nawet bardzo. Podejście do lądowania, klapy i jak po sznurku model ląduje na trawie.


Podejście do lądowania

 Teraz moja kolej, Marcin wyrzuca falkona, daję gazu i po chwili pionowego wznoszenia przechodzę do spokojnego lotu, model praktycznie leci sam, pięknie reaguje na lotki oraz wysokość. Czas na lądowanie pod nadzorem kolegi próbuję posadzić model bezpiecznie na trawie. Podejście, klapy i… przelatuję na wysokości głowy, jeszcze raz tylko klapy wcześniej otwieram. Ten model nie chce lądować, leci prosto na nas, zdecydowanym ruchem staram się posadzić go na trawie. Trochę nerwowo, ale bezpiecznie ląduję tuż przy naszych nogach.


Gorąco.. gorąco..

Tego dnia wykonałem kilka udanych lotów oraz lądowań, jestem szczęśliwy, że końcu udało mi się polatać tym wspaniałym modelem. Marcin tego dnia też polatał swoim „tabletkiem” troszkę pokręcił się w powietrzu, ale i tak ten dzień i ta górka ewidentnie należały do falkona. Przeglądając fotki zrobione z naszego latania mogę powiedzieć, że nasza góra została niesłusznie nazwana srebrną powinna nosić nazwę złota góra, gdyż tak wyglądała w promieniach zachodzącego słońca.

Jarek

[galleryview id=235]

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.