lut 012014
 

Po dwóch tygodniach „prawdziwej” zimy znów robi się cieplej. Ciepły południowy fen w ciągu dwu dni rozpuścił śnieg nagromadzony na karkonoskich stokach. A skoro zima odpuszcza, modelarze atakują.

Trzeciego dnia silnego, wręcz huraganowego wiatru postanawiam jakoś ułożyć sobie dzień. Dzieci z małżonką w  Jeleniej Górze mają umówione wcześniej warsztaty, więc zabierzemy się razem, a potem dyskretnie odbiję na najbliższe miejsce do latania. W Jeżowie Sudeckim jestem przed 10 rano i choć jest stosunkowo wcześnie, to jednak jest na tyle ciepło, że palce nie marzną. Wieje silnie z południowego wschodu. Radomierz byłby lepszy, lecz nie mam tyle czasu, by tam jechać. Poza tym nie wiadomo, czy da się wjechać.

Dzwonie do chłopaków, ale jeszcze wszyscy śpią, nikt nie odbiera. Składam Ascota za hangarem i powoli przemieszczam się na zbocze. Na szczęście nie jest jak na ostatnim Pucharze Grochota, kiedy piach dawał po twarzy, a modele wyrywało z ręki. Odchyłka jest spora i powoduje spore turbulencje z nad lasu po lewej stronie. Jednak lata się świetnie, z resztą każde warunki do latania po miesięcznej przerwie są świetne. Model zasuwa jak się patrzy. Ale frajda! Mam górę tylko dla siebie, a warunek jest, że hej.


nowy model Darka

Latam około godziny, kiedy świat zaczyna się budzić i na górę przybywają kumple. Około 11:30 przyjechał Kamil z Rafałem. Widząc co wyprawiam w powietrzu składają się bardzo szybko. Szybciej, niż komandos składający swój ulubiony karabin z zamkniętymi oczami. Pierwszy jest Rafał, który dziś latał Respektem. Od razu cieszyła mu się micha, od pierwszego zakrętu. Potem w powietrze wzbił się Stinger Kamila. I on też miał wiele radochy z pierwszego lotu. wiatr jednak miał inne plany i zaczął obracać się do wschodu. Na południowym stoku najpierw zaczęły się pojawiać silne koziołki, które wywracały modele na wszystkie strony. Potem zaczęła się walka o utrzymanie się w powietrzu w ogóle.

W tej sytuacji, kiedy chłopaki próbowali jeszcze powozić się na południu, ja poszedłem przetestować wschodnie rubieże naszej góry. Pierwsza próba wypadła dość blado i nie dała mi jakoś do myślenia, ale kolejna to strzał w 10! Co prawda nie da się już polatać przy gębie, ale da się zrobić bez większego trudu wysokość i czasem się trochę powygłupiać. Tym razem latamy we trzech na raz, a po chwili dołącza do nas Darek ze swoim nowym elektrykiem. Muszę przyznać, że ten model lata mu bardzo przyzwoicie.

Po godzinie takiej zabawy zbieram się do domu. Wynegocjowany z żoną  czas na latanie dziś dobiega końca. Kiedy z chodzę ze wschodniego w kierunku samochodu nadjeżdża jeszcze Marcin. Rozmawiamy chwilę i się żegnamy. Ach jaki to był fajny dzień, kolejny wiosenny dzień tej dziwnej zimy.

Bogusław

[galleryview id=246]

  Jeden komentarz do “Ciepły zimowy dzień”

  1. Było świetnie, zmarzłem jak jasna cholera 😉 Dobrze, że auta były pod nosem i można było się schować.

    Nareszcie weekend, mam zamiar choć jeden dzień spędzić na ruskowym klifie 😀

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.