Latało się całe dwa tygodnie na rzodkiewce, to i padło że kolejny trening o worek marchewki również się tu odbędzie.
Trening się odbył i dodatkową atrakcja były odwiedziny Zacnego Gościa z daleka.
Jako że ja i Andrzej R jesteśmy szpiegami to wcześnie rano wybraliśmy sie przetestować zbocza na trening. On ruszył na Żółkiewkę, a ja na „klif”. Jak wchodziłem na klif zadzwonił do mnie że na Żółkiewce jest 6-8m/s. Na klifie było 9 ale z dużą odchyłką. Więc pojechałem na rzodkiewkę.
Jak przyjechałem wiatr rzeczywiście był w tym zakresie, ale taki dziwaczny. Raz się leciało raz się spadało 😉 Przed 12 zaczęło się na szczęście rozwiewać, bo już zaczynałem się martwić. Pierwsi przyjechali Staszek i Michał S (nasz gość z daleka!) ze swoim nowym podrasowanym Toxiciem, chwile później pojawił się Kamil. Chłopaki od razu zabrali się za oblot zbocza i modeli. W porywach było 12m/s
Po godzinie dotarł Andrzej K z zegarem, a wiatr jak to zwykle bywa, gdy on się pojawia ostatni zaczął siadać. Żeby coś polatać, szybko zabraliśmy się za ustawianie baz. Wszystko podłączyliśmy i sprawdziliśmy i….wiatr sobie poszedł. Ale nie tak jak to zwykle bywa. On poszedł całkowicie. Po wyjęciu wiatromierza, wiatraczek nawet się nie kręcił! ups…nastąpiła lekka konsternacja. Ach ten Andrzej!
Na szczęście po kilkunastu minutach zaczęło się rozwiewać troszkę. Pogoniłem wszystkich i rozpocząłem loty Respectem przy biednych 3-4 m/s. Wykonywaliśmy po dwa starty – jeden tradycyjny, drugi lotny. Więc kto miał farta to miał go dwukrotnie, a kto nie miał…ten sobie latał. No i poleciałem. Kolegom zaczęło sie rozwiewać coraz bardziej i przez to mogli lecieć coraz szybciej. Ogólnie warunki były zmienne i dość szybko się zmieniały przez cały czas treningu. Od piątej kolejki latałem Toxiciem.
Kamil latał zmotywowany, Michał latał momentami kanciato ale idealnie przelatywał bazy, Andrzej K kombinował, ja myślałem o testowaniu systemu liczącego i o rożnych pierdołach, Staszek sprawdzał Toxica z nowymi ustawieniami, a Andrzej R. wdrażał sie w lataniu na bazy.
Było trochę zabawnych momentów-pierwszym był mój jak nie dogadałem się z sędzia startowym i zamiast zabrać się za nabieranie wysokości wleciałem na kurs (po części z powodu „wrodzonej wredoty” Kamila 😉 ). Jedynym plusem było to, że zbiłem szacowany czas po pierwszych bramkach z 79s do 61s na koniec. Kolejne „sytuacje” bły związane z koszeniem trawy. Pierwszy był Michał, ale jego to nie ruszyło. Kolejnym Staszek – efektownie i z lekkim półobrotem. Na koniec Kamil z obrotem, lotem na plecach i mimo to wygraniem ostatniej kolejki. No ale warun miał. Lecący po nim Andrzej K. jakoś dożebrał do końca, a lecący na końcu Staszek nie doleciał ostatniego biegu.
Trening zakończył sie po 10ciu rundach. Po szybkim podliczeniu wyników okazało sie, że jesteśmy bardzo gościnni i wygrał najsolidniej latający Michał. Drugi był szalony Kamil, który bardzo ładnie zaczął i w końcówce rzutem na taśmę wyprzedził rozpędzającego się Andrzeja K. Gratulujemy zwycięzcom. I zapraszamy wszystkich na kolejny trening – zapewne za 2 tygodnie.
Acha-na koniec zaczęliśmy składać bazy bo wiatr siadł. A jak złożyliśmy to wiatr ruszył z siłą 17-18m/s. No i Kamil i Andrzej zaczęli szaleć do zachodu słońca.
W czasie treningu Michał latał Toxiciem, Kamil latał Respectem, Andrzej K. latał Stingerami
Na poczatku dzielnie na bazie wspierał nas Pan Władek Bandoła wraz z żoną, którym bardzo chcieliśmy podziękować za pomoc.
Trening się udał, kolejne zbocze oblatane z bazami. po zawodach pokombinowaliśmy i mamy przygotowane zbocza na kierunek E z odchyłkami, W z odchyłkami, SW i S. A dziś znalazłem fajna górkę na kierunek północny 😉 Więc jedyne czego nam trzeba to wiatru.
Za jakość zdjęć i filmów przepraszam, ale nie było czasu robić a dodatkowo kamera włączyła mi sie w kieszeni no i się rozładowała 😉
Wyniki oficjalne:
i jeszcze jakiś krótki filmik:
pozdrawiam
Jurek
9 komentarzy do “Warzywny trening”
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.
Latajmy po JEDNYM locie w rundzie, tak jak na zawodach. Może i będą 2-3 kolejki mniej ale wyeliminujemy syndrom podwójnego PECHA lub FARTA.
Tak będzie na pewno. Te dwa treningi miały sprawdzić nowe zbocza. Kolejne będą już bardzo treningowe i nie o worek marchewki 😉 Byle by uczestnicy przyjeżdżali na czas, tak aby wylatać spokojnie 8-10 kolejek ;>
Co prawda zostało jeszcze oblatanie wschodu na Rusku i nowego zbocza na północ które znalazłem. Ale musi być wiatr właściwy 😉
W ten weekend raczej sobie nie polatamy niestety.
Masz Rafał rację po jednym locie , musimy potrenować start i lądowanie precyzyjne bo mam słabą statystykę lądowania do ręki jakieś 60% . Poza tym psu na budę start z klapami z horyzontu jak ja po rzucie osiągam lepsze parametry startu . Wolę odlatać 8 kolejek i mieć na koncie 8 startów i 8 lądowań .
A wogóle to prosze nie marudzić. Już (przez 2 mieś.) mieliście więcej treningów niż w całym poprzednim roku! 🙂
Trening to trening Stasiu powiedział że wylatuję za bazę tylko wewnętrznym skrzydłem bo zacinkę robię z pleców . A tak poza tym to jednej bazy też mi nie odgwizdałeś poprawnie zrobionej i masa energii zrobiona w bimbaniu poszła w cholerę . Następny trening latamy po jednym locie lądowania i starty też trzeba ćwiczyć a miałem wrażenie że poza Michałem reszta ma anemię …
no przecież pisałem że myślałem o d… Maryny 😉
Ja Ci nie powiem że tak wlatywałeś 😉 Michał pokazał jak się zalicza bazy. Ale dobrze że byłeś bardzo zmotywowany. No i oczywiście zapomniałem napisać, że 4 razy lądowałeś do rączki.
Następnym razem się poprawię 😉 Gdyby nie dwie wpadki na bazach i piękna akrobacja mogło być jeszcze lepiej . To był mój pierwszy występ na tej górce i dopiero po zawodach zawiało na tyle słusznie żeby można było pokazać respekt drzemiący w moim biało niebieskim bolidzie rodem ze Szczecinka ;). Dzięki wszystkim za świetny trening już się nie mogę doczekać kolejnego treningu i mam nadzieję że kolejnym razem spotka nas jadowity klif z 20 na wiatromierzu .
Plus jeden niedolot, który Ci sędzia bazowy nie wiedzieć czemu podarował 😉
Byłem z wami myślami 😉