kwi 052014
 

Dziś poranek jest bardzo mglisty. Powietrze stoi w miejscu. No to dziś rekreacja, będzie sporo czasu na paplanie.

Freeflying

Na odprawie Filip Kalensky ogłasza, że następne będą co godzinę, a na wiatr czekamy do 14. Pogoda w miarę, słonce delikatnie przebija się przez mgliste powietrze. Jest to jednak za mało, żeby nagrzać ziemię i zmusić ja do pracy. Przez pierwsze 3 godziny w powietrzu królują elektryki i rzutki. Jurek przez dwie godziny męczy swojego Oriona. Pomagam mu przy rzucaniu, coś trzeba robić. Nic innego się praktycznie nie dzieje. Jemy, pijemy, gadamy i nudzimy się.

Nieopodal nas, u podnóża rany swój start rozbili modelarze F1E. Fajna konkurencja. Startujesz – emocje i nerwy napięte do granic wytrzymałości przez … 3 sekundy, a potem tylko patrzysz i czekasz. Model leci przez 4 minuty, a potem determalizator, albo zegar wyzwala statecznik do pozycji powrotu na ziemię. Razem z Andrzejem i Jurkiem podziwiam te lekkie i delikatne konstrukcje.


Václav Vojtíšek i jego swift

Kiedy wracamy Vaclav Vojtisek rozkłada wyciągarkę. Będzie próbował polecieć swoim Swiftem. Przygotowania zajmują około 30 minut. Swift łagodnie odrywa się od ziemi, ale dziś powietrze nie jest dla niego łaskawe. Po kilku minutach Swift ląduje na polu u podnóża naszej górki. Vasek nie zastanawia się i jedzie po model swoim autem. Kiedy wraca ustawia się kolejka chętnych do startu na żyłce. Ja też chciałem polecieć, byłem trzeci w kolejce. Po dwóch udanych startach kolej na mnie. Raczej nie przewiduje problemów, choć mam obawy. Tydzień temu wykonałem pierwsze dwa starty za holem. Vasek zakłada hol na hak mojej Tangi. Proszę go tylko żeby nie szalał i rozpoczynamy naprężanie linki. Kiedy Vaclaw ją wypuszcza, Tanga w ciasnym zakręcie uderza z całej siły w ziemię. „No to se k…. polatałem” – powiedziałem i faktycznie tak, jak przepowiedział Michał, potrzebne były grabki. Czerwona Tanga przeszła do historii. Może jeszcze coś na części do drugiej…

Wypadki się zdarzają, z tego też muszę wyciągnąć naukę. Rozbita Tanga i ja, też rozbity, z Jurkiem wracam do hotelu. Cały czas myślę o tym wypadku i nie wiem, co się mogło stać. Może serwo nie wytrzymało, może się wykleiła ramka, nie mam pojęcia. Chyba już nigdy się nie dowiem.

Bankiet

Na bankiet ruszamy około 20. Jedziemy taksówką, żeby wszyscy mieli równe prawa do spożywania różnych napoi, zwłaszcza, że Kamil taszczy ze sobą najwyższej klasy litrowy załącznik. Jak było na bankiecie, nie będę się rozpisywał, bo za rok wszyscy będą chcieli przyjechać….

pozdrawiam,

Bogusław

[galleryview id=260]

Start modelu F1E

A oto jak można „poprawić” nadajnik Jeti…

Raná Open 2014 dzień 1 Raná Open 2014 dzień 3

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.