Dziś rozpoczynają się zawody o Puchar im. Józefa Grochota. Prognozy nie zachęcają, ale skoro nie można zmienić terminu zawodów, to z tego co jest będziemy próbować wyrwać co się da.
Dzień, tak samo, jak moja opowieść, zaczyna się pogodnie. zbieramy się o godzinie 9 przed hangarem w Jeżowie Sudeckim. Wiatru nie ma, ale tak miało z rana być. Po otwarciu zawodów prze dyrektora Aeroklubu Jeleniogórskiego – Jacka Musiała, ruszamy w podróż do Niedamirowa. Między 12 a 14 wiatr z kierunku NE ma tam osiągnąć 3 m/s, a że góra jest wysoka, liczymy po cichu, że może być lepiej. Na pewno na Górze Szybowcowej lepiej nie będzie, więc jedziemy.
Po 40 minutach jazdy docieramy do Niedamirowa. Na podwórku liście cichutko szeleszczą, więc myślę sobie, że nie będzie tak źle. Powoli taszczmy nasze toboły na górę. Dziś jakoś wyjątkowo ciężko mi wchodzić. Niby wszystko to samo, ale jakby cięższe. Po kolejnych 30 minutach jestem na górze. Niestety inaczej niż zwykle wiatr z każdym metrem po górę słabł, aby na szczycie osiągnąć magiczną prędkość, przy której nie był w stanie pokręcić wiatraczkiem anemometru. Zrobiłem jeden lot, ale coś było z nim nie tak, na prawej połowie zbocza nosiło, a lewe dusiło. Musiałem dalej odlecieć na przedpole, aby się tej przestronnej nicości wygrzebać. Po kilku kółkach w kominie przeszła mi ochota na testowanie warunków i mój Toxic gładko wylądował na pobliskiej łące.
Ledwo odłożyłem model z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu. Sprawnie ponakrywaliśmy nasze modele i bagaże folią i zaczęliśmy oczekiwanie na wiatr. Po dziesięciu minutach było po deszczu i wszyscy wynurzyli się z pod folii. Ponieważ warunki nie były ciekawe, część zawodników postanowiło zrobić rekonesans po czeskiej stronie granicy. Okazało się jednak, że w Horních Albeřicach nie dość, że nie wieje, to jeszcze wszystkie knajpy są zamknięte… Kiedy z wyprawy wrócił ostatni uczestnik wyprawy przyniósł ze sobą deszcz z elementami gradobicia. Na szczęście kulki były wielkości dużych łebków od szpilki i szybko przeszedł w deszcz, który zagościł już na dłużej.
Około godziny 13 wiatr nasilił się nieco, ale nie przestawało padać. Od czasu do czasu, od prawej strony dochodziły do nas odgłosy burzy z piorunami. Kiedy na mapie radarowej okolicy zobaczyliśmy, że obszar opadów rozszerza się, postanowiliśmy zakończyć tą nierówną walkę i ogłosić koniec czekania w dniu dzisiejszym. Jutro prognoza jest lepsza i mam nadzieję, że wynagrodzi mi przemoczone do suchej nitki ubranie.
Bogusław
[galleryview id=262]
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.