kwi 192015
 

W dniach 18-19 kwietnia odbyły się krótkie zawody o Puchar Bałtyku. Zawody zapowiadały się bardzo ciekawie…

Z prognoz dostępnych w internecie wszystko wyglądało pięknie – będą dwa pełnie dni latania przy fajnym wiaterku, choć ma  być zimno. Nam to wcale nie przeszkadza bo w takich warunkach lataliśmy przez kilka ostatnich miesięcy. Krynica Morska – takie tajemnicze miejsce pojawiało się w przeciekach z północy no i wyłaniało się z mrocznych 15m/s prognoz internetowych. A jednak szykując się do zawodów, w czwartek lekko zaskoczył nas organizator, wyznaczając główne miejsce zbiórki na Mechelinki, czyli z Krynicy nici.  No ale w Karwieńskich też nam się dobrze w zeszłym roku latało – rejestracja, pakowanko i jedziemy.

Dojazd

W piątek jechało się bardzo przyjemnie. Do Torunia. Potem zaczęły się opady deszczu. Czasami deszczu ze śniegiem. W takiej atmosferze minęła mi droga do Trójmiasta. Z bramek wyjazdowych z A1 zjechałem koło 15:30. Tam podjąłem decyzję, że trzeba jak najszybciej przejechać obwodnicę zanim ludzie masowo ruszą z pracy. Ruszyłem z przepisową prędkością, ale już na wjeździe pojawił się silny deszcz….oj mogą być problemy. I po kilkunastu kilometrach nawigacja informuje mnie o okorku. Szybki rzut oka na mapę i jazda skrótem przez Szadułki. Zgrabnie ominąłem korek, wpadam  z powrotem na obwodnice. Rzut oka na natężenie ruchu – droga czysta do samego końca. Mijam zjazd na Oliwę, pędzę dalej, a na kolejnym zjeździe info, że kolejny korek. Rzut na mapę…o kurde…się ugotowałem. No i tak się gotowałem 1,5h stojąc w miejscu. No cóż…taka obwodnica.


Koreczek…

Gdy ruszył się korek, zdecydowałem że śmignę przewietrzyć się w Karwieńskich. Ja zjeżdżałem z obwodnicy, a Andrzej zbliżał się do bramek. On podjął decyzję, że pojedzie od razu do pensjonatu.

Przy wejściu na plaże byłem około 18:40. Szybkie przepakowanie i przed 19 byłem gotów do lotu. W gorę poszedł Respect, potem USioł i Pasiasty. Wiało pięknie bez odchyłki. Wiatr około 8-12m/s. Latało się przecudownie. Jeśli warunki by były takie w następny dzień – to zawody będą rewelacyjne.

Niestety słońce szybko zachodziło i do tego czasami dość mocno przeszkadzało w lewych zakrętach. Przed 20 już maszerowałem z powrotem do auta. Po 21 zabrałem się za kiełbachę, piwo i rozmowy z Andrzejem w „Klifie”.

Sobota – dzień 1

Rano w czasie narady bojowej wiadomość nas nie zaskoczyła – najpierw Karwieńskie, a jeśli wiatr się odkręci to Zbiornik. W Karwieńskich jesteśmy około 10. Pierwsza kolejka rusza po 11, z drobnymi perturbacjami związanymi z rozgrzewaniem się sędziów.  Latanie jest zabawne bo jest dość duża odchyłka. Ja nie mogę wpaść w rytm latania. Podobnie większość kolegów. Z zasady mamy jeden lot dobry, jeden taki sobie i dwa do bani. Wyjątkiem jest Jakub, który lata cały czas równo i szybko. Koło 14 robi się taka odchyłka że modele nie chcą lecieć w jedną stronę (oprócz narwanego Respecta Kierownika). W czasie mojego ostatniego lotu wiatromierz wskazuje odchyłkę 45-50 stopni prawie przez cały czas. U Piotra Kozaka jest jeszcze gorzej. Sędziowie decydują o zakończeniu lotów na Karwieńskich. Organizator podejmuje decyzje o zakończeniu lotów tego dnia bo ekipa nie zdąży się przenieść na Zbiornik. My przyjezdni i głodni latania pakujemy się , zabieramy Antka i jedziemy na zbiornik. Tam sytuacja nas zaskakuje. Wieje z lekką odchyłką i jest CIEPŁO! Latamy tak długo, aż Antek wyczerpał zapasy prądu w modelu i nadajniku. Wyjazd był bardzo udany, bo razem z Andrzejem i do tego na spokojnie przetrenowaliśmy pewne ustawienia modeli i paluszków.

Zadowoleni wracamy do Klifu, gdzie czeka na nas kolacja, oczywiście rybna 😉 Niestety wieczorem pojawiają się niepokojące informacje, że organizatorzy chcą 'odbębnić’ za wszelką cenę zawody na klifie. A na klifie ma się jako tako latać tylko do 11!!! Jesteśmy w szoku!

Niedziela – dzień 2

Rano informacje potwierdzają się. Mamy latać na klifie. Stawiamy się tam wszyscy o 9. Wskazania wiatromierza są graniczne, ale organizator nie ustępuje – tu będziemy latać. Zeźlony maksymalnie, szykuje się do lotów. W sumie to dobrze że jestem zły – znak że będę latał ostro i agresywnie 😉 Loty zaczynają się dopiero o 10.  Kolejki idą szybko, ale odchyłka robi się coraz większa. Po pierwszej rundzie opuszcza nas Kuba. Na klifie szaleje Mój Pasiasty i Respect Leszka. Kombinujemy z balastami i prześcigamy się na zmianę w czasach. Do walki również włącza się Antek. W piątym kole na rozgrywanym tu, odchyłka robi się graniczna i np. modele Kierownika, Listwy i Antka lecą kiepsko. Antek nieszczęśliwie przez to traci 4 miejsce. Chwile po 11 sędziowie kończą latanie w tym miejscu. Jak również kończą latanie tego dnia! Wszyscy przyjezdni piloci są w szoku! Część z nas jedzie ponad 5 godzin na pewne dwudniowe zawody a my wylatujemy niespełna 4 godziny przez 2 dni! Jesteśmy zbulwersowani.

Zawody na 3 miejscy zakończył Leszek „Respect” Durczak, na drugim pojawił się Piotr Listewnik, a mi udało się wygrać. Możliwe, że tylko dlatego, że z zawodów wycofał się Kuba…

Wyniki końcowe i statystyki online są dostępne tu: F3xvault – Puchar Bałtyku

Tabela wyników Puchar Bałtyku F3F 2015

Reasumując

Wycofanie się Kuby budzi mieszane uczucia u wielu kolegów, szczególnie na północy, ale ja popieram jego decyzję. Kuba wiele lat pracował na markę zawodów organizowanych na północy. Z jego decyzjami można było się nie zgadzać, ale zawody się odbywały w takich miejscach, aby można było w pełni wykorzystać warunki wiatrowe. I właśnie taki powinien być organizator. Apodyktyczny i kierujący się zasadą – max latania w prognozowanych warunkach. A niestety te zawody pokazały jak ich nie powinno się rozgrywać. I tylko w części była to wina organizatora, który uległ szantażom pewnych ludzi, którym nie chciało się jechać poza Trójmiasto. A jest to raptem niecałe 100km w jedną stronę!

I to nie Kuba ale te osoby powinny zastać publicznie napiętnowane. Jak i to one powinny publicznie przeprosić przyjezdnych kolegów, jadących czasem ponad 600 km w jedną stronę. I powinni to zrobić zanim pojawią się na następnych zawodach. Sport zawodniczy wymaga niestety nakładów finansowych jak i zachowania zasady Fair Play wobec innych uczestników zawodów. Jak ktoś tego tego się nie rozumie, czy nie akceptuje, to polecam niedzielne treningi … i tylko treningi.  I jeśli latanie przed zawodami nazywa się na północy niesportowym zachowaniem, to jak można nazwać coś takiego?!?! Niesportowe zachowanie to najłagodniejsze określenie…. a na końcu języka mam kilka bardziej dosadnych określeń.

pozdrawiam prawie wszystkich

Jurek

  2 komentarze do “Klif zdobyty – ale czy jest się czym cieszyć?”

  1. Kamil – znów marudzisz i nie wiem czemu się obawiasz o organizacje Pucharu Wiosny – akurat o to nie mam żadnych obaw.
    I nie pouczaj ciągle innego Teamu. Oni sobie dadzą rade. Sami.
    No i pamiętaj o swoich grzechach i jazdach personalnych 😉

  2. Po przeczytaniu tego materiału cieszę się że nie byłem na tej imprezie rezygnacja oszczędziła mi kolejnego rozczarowania . Przez kilka lat wyjazdów nad morze dochodzę do wniosku że niedziele są słabą stroną wszystkich imprez ,które się rozgrywają nad morzem i to bez względu na rangę imprezy i organizatora . Bardziej niepokojący jest fakt że przy takiej organizacji i mobilizacji ze strony organizatora kolejna 50 osobowa impreza wygląda blado. Koledzy z północy to ostatnia szansa żeby się pozbierać do kupy podzielić rolę i reaktywować F3F 3City to wstyd żeby dziadki musiały organizować imprezy . Mimo że Jakuba niezbyt lubię należą mu się podziękowania za kilkuletni wkład w rozwój F3F nad morzem , organizację wielu imprez tych bardziej i mniej udanych . Czasami odnoszę wrażenie że wszyscy widzą tylko pomyłki nikt nie pamięta tych rzeczy ,które były zorganizowane dobrze . Zdecydowanie ciężko łączyć rolę zawodnika , organizatora i ojca w tym samym czasie ,miałem nadzieję że jako zawodnik Jakub będzie miał więcej przyjemności z latania F3F tyle że nie widzę osoby ,która chciała by przejąć po nim rolę organizatora i szefa temu F3F 3City.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.