maj 252016
 

25 maja rozpoczęło się w Danii pierwsze po wielu latach zgrupowanie kadry F3F. Na tym oficjalnym treningu byli obecni Andrzej, Leszek, Kamil, Bogusław, Rysiek, Antek i Jurek.

Na miejsce wszyscy dotarli samochodami jeszcze we wtorek. Ja z Kamilem dotarliśmy dopiero o trzeciej nad ranem,  ale po krótkiej drzemce byliśmy gotowi do treningu, na który wyruszyliśmy zaraz po śniadaniu. Pobudka za została zaplanowana dość wcześnie.  Szybko zjedliśmy śniadanko i ruszamy do Hanstholm.

Wieje z północnego-wschodu. Na ten kierunek Hanstholm jest kilka z boczny i jedne wyższe od drugiego.  Jurek zabiera nas w miejsce, które ma wysokość około 30 m. Jest lekko pofalowane, pokryte niskimi krzakami,  ale jego szerokość to kilkaset metrów. Z powodzeniem kilku pilotów może równocześnie latać obok siebie. Dla Andrzeja, Leszka, Ryśka i Jurka to nie nowina, ale ja z Kamilem i Antkiem szeroko otwieramy oczy.


Ładnie wieje. Wiatr zdejmuje czapki z głów

Jurek pokazuje nam miejsce w którym rozgrywane są zawody. Po krótkim marszu rozkładamy się i zostawiamy bazy. Będziemy latać po pięć minut, w tym czasie w każdy z nas będzie mógł dowolnie programować swój trening.  Zawracanie na bazach, rozpędzanie, Bimbanie, czego dusza zapragnie. Warunki są idealne, chociaż jest dość chłodno.  Wiatr wieje siłą 18 metrów prosto w zbocze.  Pierwszy raz latam w takim miejscu.  Noszenie jest niesamowicie silne i równe.  Doskonałe  warunki do treningu i regulacji modeli.


Wyrzucić model też trzeba umieć

Kiedy pierwszy raz startuje do lotu muszę przyznać że nie jest mi łatwo latać w tych warunkach pomimo dużego balastu model wcale nie chce lecieć szybko. Walczy z wiatrem na każdym zakręcie i na każdej prostej. Noszenie jest bardzo szerokie, bardzo daleko od krawędzi można bezpiecznie latać i zawracać. Dodatkowo po skończonym czasie odchodzimy w prawo i każdy kto chce może dodatkowo polatać jeszcze 5 minut. Co prawda miejsce w którym się stoi położone jest między wysokimi krzakami, ale generalnie to nie przeszkadza.  Lądowanie odbywa się na zawietrznej.  Przy tak silnym wietrze jest dość niekomfortowe, bo modelem rzuca jak ścierką.  Na szczęście nikt z nas nie rozbija się przy lądowaniu.


Lądowania należały do tych bardziej ekscytujących

Latamy przez cały dzień. Jesteśmy tak podekscytowani warunkami, że nie zauważamy kiedy mija popołudnie i pora obiadu.  Pod koniec lotów Rysiek wyciągną znienacka swój model szybowca Discus. Dotaszczył go na zbocze i po ok 20 minutach przygotowań model z małymi kłopotami wzbił się w powietrze. Kiedy nabrał wysokości wyglądał bardzo majestatycznie. Rysiu powiedział, że jeszcze nie miał takiego komfortu w lataniu, tyle przestrzeni tylko dla siebie i to bez sznurka.

Do naszego domku wracamy dopiero późnym wieczorem. Wiatr trochę słabnie, ale i tak wieje około 12. Mimo, że minęła już 19 słońce jest jeszcze wysoko i w zasadzie można by było latać aż do 22, gdyby nie głód, których dręczy nas wszystkich.


Ryszard i jego Discus

Po powrocie na kwatery przy kolacji rozmawiamy o tym jak się nam dzisiaj latało. Ja natomiast jestem cały czas pod wrażeniem terenu jakie się tutaj znajduje. W Polsce byłem podekscytowany na zboczu,  które ma 150-200 metrów szerokości.  Tutaj stok ciągnie się przez pół kilometra, 700 metrów, później skręca i dalej jest proste jak cięte nożem przez kolejne kilkaset metrów.  Raj dla modelarzy takich jak my. Jutro zapowiada się powtórka, więc każdy z nas chce się dobrze wyspać.

Bogusław

[galleryview id=324]

Zgrupowanie kadry F3F w Danii – dzień 2

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.