
Kiedy wstałem dziś w nocy było zimno, 0°C, padał deszcz ze śniegiem. O 4:30, kiedy Kamil zajechał na moje podwórko byłem już posiadaniu i gotowy do drogi. Tylko pakowanko i w drogę. Eurotour Raná Open 2018 czeka…
Kiedy ruszamy pogoda powala. Nieostający deszcz ze śniegiem ogranicza widoczność, jest tak zimno, że nawiew w aucie nie nadąża z osuszaniem szyb, gdy te parują. Pierwsze minuty podróży mijają w minorowych nastrojach. Jak tak dalej będzie wrócimy z katarem – myślę. kiedy jednak zjeżdżamy z gór trochę się rozpogadza, przestaje padać, choć nadal jest zimno. W samochodzie robi się komfortowo ciepło do tego stopnia, że urywa mi się film. Obudziłem się prawie na miejscu.
Dzień 1 – piątek
Do zawodów przystąpiło 36 zawodników z Czech, Austri, Niemec, Słowacji, Polski oraz pierwszy raz z Francji i Słowenii. Na miejscu są już nasi koledzy – Jurek Mataczyno, Andrzej Kłusek, Jurek Kurek, Paweł Borkowicz. O dziewiątej zaczyna się odprawa. Organizator – Filip Kalenský informuje nas, że w tej chwili warunki są słabe, a prognozy jeszcze gorsze, następna odprawa będzie o 12. No cóż, czekamy zerkając na wskazania wiatromierza. Przy okazji rozmów o warunkach, przy których da się latać, a przy których już nie dowiadujemy się, że czujnik wiatru na górze jest uszkodzony. No to świetnie, nie dość, że prognozy są słabe, to jeszcze nie można się podeprzeć wskazaniami na górze. Lecz koło 11 przed Sklenikiem zaczyna się ruch. Radovan Plch wchodzi na górę, a ekipa sędziowska przygotowuje swój ekwipunek. Inni piloci też przygotowują się do wyjścia, to my też zaczynamy się zbierać. I tak w zasadzie bez wezwania wszyscy zaczęli po raz kolejny zdobywać górę.
Co roku góra wydaje się wyższa…
Kiedy doszliśmy na szczyt byłem spocony jak, jak… Nieważne. Było tak zimno, że nie było mi w głowie zmieniać podkoszulkę. Wieczorem się ją wypierze. Jest naprawdę zimno – 1÷2°C, wiatr z NW schładza pokryte gdzie nie gdzie śniegiem zbocza. Latać się da, ale na zawody jest za słabo, więc czekamy, aż wiatr rozpędzi się przynajmniej do 4 metrów. Odprawa i zaczynamy od nr 33. Kranik jest niepocieszony, bo leci prawie na samym początku. W pierwszej rundzie na początku warunki są słabe. Jurek leci niecałą minutę. Po jego locie od razu chowam się za górę. Jest tak zimno, że człowiek wystawiony na wiatr sztywnieje po 10 minutach. Potem prawie to samo leci Andrzej. Kilka zawodników później startuje ja, a zaraz potem Kamil. Po starcie wiem, że jest dobrze, model się znosi i dobrze nabiera prędkości. Pierwsza baza – za krótko, muszę poprawić. Zdenerwowałem się, bo marnuję lot, piąta – znowu za krótka. Porażka w pierwszym locie – 69, Kamil tylko rzucił ląduj szybko. Leci w tej samej masie powietrza co ja i nie popełnia błędów. Zaraz po mnie uzyskuje świetny czas 49 sekund. W tej rundzie Lepszy był tylko Vaclav Vojtisek który uzyskał czas 48,16. Dość powiedzieć, że tylko 2 czasy były poniżej pięćdziesiątki.
Zespół …
W drugiej rundzie jest nieco lepiej jednak wiatr mocno zmienia się od 4 do 9 metrów. W tej rundzie bardzo dobrze poleciał Andrzej wykorzystując sprzyjającą mu termikę (49 sekund), jednak bank rozbił Sebastian Lanes uzyskując rezultat 42,96 sek. Znów na 36 zawodników jeszcze tylko 3 zawodników zeszło poniżej 50, byli to Kurt Planizer (47), Philipp Stary (49) i Filip Kalenský (46). No cóż, takie są zawody.
Kiedy zaczyna się trzecia runda warunki słabą. Wśród pechowców jest Kranik, który może powiedzieć, że się nalatał. Ledwie połowa zawodników odbyła lot, więc organizator przerwał tę nierówną walkę i po trzydziestu minutach ogłosił podział na grupy. Dobra wiadomość – dziś nie lecimy, zła – jutro zaczynamy tj Andrzej, ja i Kamil. Po powrocie gorąca kąpiel przywraca nas do życia. Potem idziemy coś zjeść, ale chłopaki wyszli wcześniej, więc idziemy zjeść sami. Po kolacji udał się nam jakość znaleźć resztę zespołu ale nie było dla nas miejsca, więc się odmeldowaliśmy i ruszyliśmy na kwaterę. Jeszcze pogrzebałem trochę przy moim Picie i do spania.
Po koniec dnia łaskawy Bóg zerkną na nasze zawody
Dzień 2 – sobota
Wstajemy, mycie, śniadanie, pakowanie wyjazd do Rany. Spotykamy się pod Sklenikiem. Filip na odprawie zwraca uwagę, że poprzedniego dnia nikt nie czekał na drugą odprawę i dała się wyczuć pewnego rodzaju samowolka u zawodników. Przecież nie wiadomo, czy nie zmienimy zbocza – powiedział. Zawodnicy jednak jak zahibernowani przyjęli tę uwagę i tak samo jak w pierwszym dniu przy najmniejszych oznakach ruchu brali modele i rozpoczynali podejście. Prognoza jest na 7÷8 stopni.
Dziś wiatr wieje z SE, będziemy więc latać nad kamieniołomem. Lubię to miejsce, w miarę poznałem je i wiem jak tam latać, chociaż i tak wszystko zależy od termiki. Dziś będziemy na początku kolejki, więc raczej nie spodziewam się cudów. Na górze okazuje się jednak że wiatr jest i to nawet sensowny, ale nie powalający. Rozpoczynamy, na początku 2 grupy leci Andrzej. Z tego co dostał wycisną niecałe 59 sekund. Kiedy ja razem z Kamilem stoimy na starcie z zazdrością patrzymy, jak Jiří Souček w lepszy warunkach uzyskuje 50 sekund. No to mamy lot w bryndzy – ja niecałe 67 sekund, Kamil 58 z hakiem. Tak samo trafili Paweł i Jurek Kurek – pechowo. Szczęście uśmiechnęło się dopiero do Jurka Mataczyno, który rozbił swoją grupę lecąc 49 sekund. Jedyny czas w tej rundzie poniżej pięćdziesiątki.
Jurak zawsze ma poczucie humoru… i zimna
Niestety wraz z upływem czasu wysoka temperatura odchodziła w niebyt. Znów zrobiło się zimno. Są momenty, kiedy żaden z zawodników nie obserwuje lotu rywali, bo wiatr jest tak zimny. W czwartej rundzie lecę dobrze – 51 sekund. Lepiej ode mnie w tej rundzie z Polaków poleciał tylko Andrzej (48 sek.). Jednak wszystkich do parteru sprowadził Martin Ziegler, który lecąc 41,38 ustanawia najlepszy czas tych zawodów. Szkoda, że nie widziałem tego lotu. Świetnie poleciał też Erik Schufmann (43 sek.), Kurt Planitzer (43 sek.), Phillipe Lanes (43 sek.).
Kolejna runda jest nieco bardziej wyrównana, pojawiają się w niej tylko 4 czasy poniżej 50 sekund i wszystkie w granicach 46÷47. Wszyscy lecimy ponad 50 sekund. Rundę wygrał Radovan z czasem 46,64 sekund. W rundzie 6 pech dopadł naszego Andrzeja. Warunki które miał, mimo poprawnej siły wiatru, były tak słabe, że nie był on w stanie po locie dotrzeć do horyzontu i złapał 0. Rundę znów rozbił Martin Ziegler czasem 43,88 sek. W tej rundzie dobrze poleciał też Jerzy Mataczyno uzyskując czas 47,18. To ostania runda tego dnia, schodzimy, aby przygotować się do bankietu.
Na bankiecie jak zawsze jadła i zabawy pod dostatkiem
Na baniecie, po 2 dniach zawodów otrzymujemy wreszcie rezultaty. Wiadomości są wspaniałe, po dwóch dniach zawodów Jurek Mataczyno jest 3, Kamil Chipczyński jest 14, Andrzej Kłusek jest 16. Ja, Paweł i Jurek Kurek nieco dalej, ale z wizją na polepszenie swoich pozycji. Na bankiecie zaś jak zwykle stół suto zastawiony. Zauważam, że więcej jest warzyw w przeróżnych konfiguracjach i owoców. Głównym daniem jest jak zawsze wspaniała zupa gulaszowa oraz dla chętnych tatar z topinkami. Świetnie się bawimy, ale z nas najlepiej tańcuje Jurek. Po bankiecie wracamy do hotelu, by przygotować się na jutro.
Dzień 3 – niedziela
Dziś będziemy latać w tym samym miejscu co wczoraj. Nie przeciągamy więc odprawy i szybko rozpoczynamy loty. Dziś jest tak samo zimno jak wczoraj, choć jest też wyraźnie mniej śniegu na górze, który chowa się przed słońcem za krawędzią góry.
Ostry zestaw
Wieje tak samo. To daje nam nadzieję na następne trzy rundy. Przez chmury przebija się słońce, dzień wygląda optymistycznie. Zaczynamy więc 7 rundę. Przebiega ona dla nas średnio. Najlepszy czas uzyskał Andrzej (50,57 sek) a to zaledwie 857 punktów. Runę wygrał Kurt Planitzer czasem 43,34. W kolejnej 8 rundzie Jurek zmienia samolot. Tym razem leci Respectem, a zrobił to dla Słoweńców, którzy bardzo chcieli zobaczyć Respecta w locie. Pokaz ten zresztą był niezwykle udany, gdyż Jurek tym Respectem ukręcił czas 42,99 i byłby wygrał te rundę, gdyby nie Sebastian Lanes, który poleciał o 3 setne sekundy krócej! W rundzie tej świetny czas zrobił też Kamil 46,52. Za to dziewiątej rundzie swoją szansę wykorzystał Jerzy Kurek, który poleciał z nas najszybciej uzyskując czas 45,20. Runda należała jednak Jaroslava Pávka młodszego, który swoim Sonetem przeleciał dystans w 42,43 sekundy. Na tej rundzie zawody zostają zakończone.
Zwyciezcy: 1 – Martin Ziegler, 2 – Kurt Planitzer (po prawej), 3 – Tomáš Winkler (po lewej)
Zawody Raná Open F3F 2018 wygrał Martin Ziegler (1000 pkt.), przed Kurtem Plantzerem (990 pkt.) i Tomášem Winklerem (974 pkt.). Miejsca Polaków 4 – Jerzy Mataczyno (967 pkt.), 16 – Kamil Chipczyński (914 pkt.), 20 – Andrzej Kłusek (907 pkt.), 24 – Paweł Borkowicz, 25 – Jerzy Kurek i 26 – ja, Bogusław Gryszko. Zwycięzcom gratulujemy.
Bogusław
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest niemożliwe.